Zwycięzca Grand Prix Australii i zarazem pierwszy w nowej erze zdobywca punktu za najszybsze okrążenie w interesujący sposób wypowiedział się na temat dodatkowej zdobyczy punktowej i jej znaczenia dla kierowców.
Zdaniem Valtteriego Bottasa dodatkowe pojedyncze punkty, jakimi premiowani są kierowcy z pierwszej dziesiątki za ustanowienie najszybszego okrążenia podczas wyścigu, mogą po 21 wyścigach mieć duży wpływ na układ tabeli.
„Oczywiście to tylko – i aż – punkt. Jeśli jednak uzbierasz takich trzy lub więcej, może to zaważyć o twojej pozycji w klasyfikacji generalnej pod koniec sezonu. Każdy punkt ma wówczas znaczenie i robi różnicę.” – podkreśla Fin, który wypracował sobie po pierwszym wyścigu ośmiopunktową przewagę nad kolegą z zespołu.
Kierowca Mercedesa podkreśla także, że „oczywiście mamy w sobie chęć ryzykowania, ale jesteśmy świadomi, że jeśli jedzie się na pozycji dającej 20, 18, 15, czy ilekolwiek pewnych punktów, one wciąż są ważniejsze niż jeden ekstra, więc trzeba kalkulować ryzyko.”
Co ciekawe, gdyby w przepis o dodatkowym punkcie wprowadzono już w ubiegłym roku, Valtteri ze swoimi siedmioma najszybszymi okrążeniami awansowałby z piątej na trzecią pozycję w tabeli kierowców. Warto wiedzieć także, że punktowanie najszybszego „kółka” nie jest w Formule 1 zupełną nowością – przepis taki funkcjonował w latach 1950-1959 i miał wpływ na to, że Mike Hawthorn pokonał Stirlinga Mossa w 1958 roku, zostając mistrzem świata.
Przemysław Garczyński