Ogromne różnice w hamowaniu czy pokonywaniu zakrętów, zestawienie czasów sektorów czy prędkości maksymalnych, opon,przeciążeń czy wizyt w boksach. Zobaczcie garść statystyk po Grand Prix Australii, które znacznie rozjaśnią nam to, co działo się dziś w Melbourne.
UWAGA! Nie traktujcie tych wyliczeń jako prawdy objawionej. Nie są one precyzyjne, nie są stworzone na podstawie pełnych danych i zachodzi wiele czynników, które mogły wpłynąć na wyniki. Mimo wszystko postanowiłem dokonać pewnej analizy by dać pełniejszy obraz tego, co działo się podczas wyścigu.
Wyniki wyścigu
Skąd ta strata
Nie ma sensu ukrywać, że Robert Kubica jechał swoim bolidem wolniej podczas wyścigu od George Russella. Niestety nie wiemy czy kierowcy Williamsa dysponują identycznymi maszynami. Biorąc pod uwagę opóźnienia w budowie aut oraz to, że Robert Kubica jedzie mocno sfatygowanym już autem z Barcelony, można zakładać, że nie są to równe maszyny. Nie mam zamiaru jednak wysuwać jednoznacznego wniosku, gdyż będzie to brzmiało jak usprawiedliwianie Roberta Kubicy na siłę. Pozostawiam to do Waszej oceny.
Niemniej różnica na mecie była duża. Z czego to wynikało?
– Incydent na starcie: Robert stracił przednie skrzydło i musiał przejechać całe okrążenie bez niego. Pierwsze kółko trwało 41 sekund dłużej od kółka Russella, a drugie 6,5 sekundy dłużej. Daje to stratę ponad 47 sekund w wyniku straty skrzydła i dodatkowego pit-stopu.
Co ciekawe, dwa “standardowe” pit-stopy Kubicy trwały dłużej o prawie 2 sekundy od postojów George Russella. Ale to oczywiście przypadek.
– Dublowania: Fakt, że Robert stracił tyle na pierwszym kółku spowodował, że za chwilę zaczęli go dublować inni kierowcy. A każde dublowanie to duża strata czasowa. Kubica został zdublowany przez 18 kierowców więcej niż Russell. Bywały okrążenia, na których w wyniku dublowania Robert tracił nawet 7 sekund. Średnio można przyjąć, że te 17 dodatkowych dublowań kosztowały Kubicę minimum 30 sekund. Jest to dość ostrożne założenie, gdyż od 3 okrążenia Robert jechał bez jednego z lusterek. Podczas niebieskich flag musiał zatem podwójnie uważać. Nie chcę jednak “przesadzać” z odejmowaniem czasu Kubicy, dlatego zakładam te dodatkowe 30 sekund.
Daje nam to zatem łącznie prawie 60 sekund strat niezależnych od Roberta.
Pod uwagę trzeba jednak wziąć pod uwagę opony. Kubica przejechał na oponie twardej 1 okrążenie, a Russell 14. Na oponach pośrednich Russell pokonał 26 kółek, a Kubica 27. Opony miękkie go 16 okrążeń w wykonaniu Russella oraz 29 w wykonaniu Kubicy. W Barcelonie (!!!) różnica między mieszankami C2 a C4 wynosiła 1,3 sekundy. Nie wiemy, jak było w Australii, ale różnica ta była raczej mniejsza.
Do 13 sekund dodajemy zatem 16 sekund wynikających z opon, co daje nam 29 sekund. Na przestrzeni jednego okrążenia daje to zatem 0,52 sekundy różnicy w tempie.
Ale…
Są też czynniki zupełnie niewymierne, jak forma bolidu. A może nie tyle niewymierne, co nieznane dla nas. Po pierwsze wiemy, że Robert po pierwszym kółku dostał mocno sfatygowane już przednie skrzydło. Po drugie, jechał z uszkodzoną podłogą i jak sam podkreślał po wyścigu, auto było mocno uszkodzone. Mówił to również po inżyniera podczas jazdy. Sprawia to, że wszystkie powyższe wyliczenia biorą w łeb.
Nie możemy porównać bezpośrednio formy Roberta Kubicy i George Russella, nie znając potencjału ich samochodów. A wygląda na to, że Robert miał dziś ze strony samochodu trudniejsze warunki niż George Russell. Nie mógł też w pełni realizować swoich celów.
Czasy sektorów
Biorąc pod uwagę czasy poszczególnych sektorów, można wysnuć wniosek, że są obszary toru, w których Williams nie jest najwolniejszy. I choć po znormalizowaniu opon i zawartości paliwa w baku nie jest już tak różowo, to i tak zestawienie czasów sektorów, szczególnie w przypadku George Russella jest interesujące.
Łącząc najlepsze wyniki z poszczególnych sektorów, widzimy, że George Russell mógłby wykręcić czas na poziomie 1:28.410, a Robert Kubica 1:29.284.
Prędkości
Jeżeli chodzi o maksymalną prędkość, to była ona bardzo podobna – Russell był jedynie 1,3 km/h szybszy. Duża różnica była na prostej startowej – 8,4 km/h. Co ciekawe, George miał na niej trzecią prędkość. Po pierwszym sektorze to Robert był o pół kilometra szybszy. W drugim natomiast George miał o 7 km/h wyższą prędkość w punkcie pomiaru.
Styl jazdy
Niezwykle interesujących statystyk dostarcza nam live timing F1. Porównując dostępne dane Russella i Kubicy możemy zauważyć, że Robert mocniej wciska gaz, ale… zdecydowanie słabiej hamulec. Różnica jest ogromna, co może świadczyć o tym, że Kubica hamuje znacznie wcześniej.
Obaj kierowcy Williamsa w porównaniu z innymi kierowcami, bardzo często muszą operować kierownicą – wykonując na niej więcej ruchów. Oznacza to, że auto jest niestabilne w prowadzeniu i trzeba częściej zakładać mini-kontry. A to nie sprzyja dobrym czasom. Dość powiedzieć, że kierowcy Mercedesa uzyskują w tym aspekcie wskaźnik około 1,1. W Williamsie średnia to 7,2. Bardziej niestabilny wydaje się bolid Kubicy.
Ogromna różnica między Kubicą a Russellem wychodzi również we wchodzeniu w zakręty. U Russella jest to “10”, a u Kubicy “3.4”. Wskaźnik ten oparty jest przede wszystkim na przeciążeniach, jakie występują u kierowcy. Russell wchodzi zatem w zakręty zdecydowanie szybciej.
Przekłada się to jednocześnie na “agresję” jazdy czyli wskaźnik łączący przeciążenia przy hamowaniu i przejeżdżaniu zakrętów. Jej wskaźnik u Kubicy wynosi 4.4, a u Russella 7.7.
Trzeba jednak zaznaczyć, że porównując to z innymi kierowcami niż Russell, wskaźniki Kubicy nie wyglądają tak “mało agresywnie”. Trzeba przyznać, że nikt nie hamuje tak “słabo” jak Robert. Jego wskaźnik to 1.0, a drugi z najniższych to wynik Pereza – 4.0. Średnia wynosi około 6.5, a Valtteri Bottas osiągnął dziś “10”.
Niższe przeciążenia boczne od Kubicy odczuwali dziś Kimi Raikkonen(1.7), Serio Perez (3.3), Nico Hulkenberg (2.8), Alex Albon (3.3) i Antonio Giovinazzi (2.4), a “mniej agresywnie” jechali Perez (3.1) czy Giovinazzi (2.4).
Ogólny wykres “Race Performance Rating” daje zatem Kubicy przedostatnie miejsce. Za nim tylko Kimi Raikkonen. Oczywiście powyższe statystyki dotyczą tylko tych, którzy ukończyli wyścig.
Wniosek?
Każdy może wyciągnąć swoje wnioski. Według mnie mamy tu do czynienia z kompilacją: nieco wolniejszego, bardziej niestabilnego bolidu z ponad 8-letnim brakiem startów w wyścigach (chyba tych kilku startów endurance liczyć nie będziemy?). Sprawia to, że czasy okrążeń Roberta Kubicy odstają obecnie od czasów uzyskiwanych przez George Russella.
Daleki jestem jednak od wyciągania wniosków dotyczących umiejętności kierowcy. Robert o tym mówił i kibice również to podkreślają – Robertowi trzeba dać czas na wejście w rytm. On wie co ma robić i będzie nad tym pracował. To jego zadanie. Naszą wolą jest mu w tym kibicować. Moja wola po Australii jest tylko większa bo jeszcze bardziej dostrzegam skalę wyzwania, którego się podjął.
Jedno jest pewne – start miał rewelacyjny! Pierwszy raz od 8 lat startował ze świateł i gdyby nie kontakt, wyprzedziłby minimum Russella.
Keep Calm and Support Kubica