W Eleven Sports powinni być zadowoleni. W ostatnim sezonie oglądalność wyścigów Formuły 1 wzrosła w porównaniu do poprzedniego sezonu, na co niewątpliwy wpływ miał mocniejszy udział Polski w tej kategorii.
Stacje telewizyjne na całym świecie prześcigają się w promowaniu swoich programów, a promotorzy poszczególnych sportów chcą dotrzeć do jak największego grona odbiorców, co zapewni im większe wpływy. Jeżeli jednak chodzi o Formułę 1, to nie ma ona sobie równych w motorsporcie, szczególnie w Europie. Nie toczy z nikim tak wyrównanego pojedynku jak STS vs LV BET na polskim rynku. Jest hegemonem w swojej dziedzinie i dlatego stacje telewizyjne tak wiele płacą za prawo pokazywania jej kibicom.
W ubiegłym roku zakup tych praw raczej się opłacił. Na Polskę F1 może pokazywać stacja Eleven Sports, która zaliczyła wzrost oglądalności w porównaniu z poprzednim sezonem. Wystarczy przytoczyć kilka wyników oglądalności poszczególnych wyścigów z poprzedniego i niedawno zakończonego sezonu.
Otwierające sezon GP Australii oglądało 139 tys. osób w porównaniu do 73 tys. w roku ubiegłym. Oznacza to wzrost o aż 90%. Był to największy wzrost zanotowany w porównaniu do ubiegłego roku. Druga runda sezonu również cieszyła się bardzo dużą oglądalnością. Wzrosła ona ze 104 tys. w minionym sezonie do 167 tys.
Bardzo dobre wyniki zanotowały również wyścigi rozgrywane na torach w Belgii, Wielkiej Brytanii i na Węgrzech. Ich widownia przed telewizorami – bo tylko takie dane obejmują przedstawiane wyliczenia – wzrosła o odpowiednio 36, 25 i 20 procent. Grand Prix Hiszpanii w Barcelonie oglądało 10% więcej osób.
Mniejsze i większe wzrosty zaliczały również inne wyścigi minionego sezonu, rozgrywane w podobnych datach jak w minionym sezonie.
Były też jednak spadki i to całkiem spore. Dla przykładu Grand Prix Japonii oglądało tylko 51 tys. osób przy 86 tys. w minionym sezonie. Może to być jednak wynikiem bardzo niekorzystnych dla widzów z Polski godzin rozgrywania tej rundy, a zatem wczesnych godzin porannych w niedzielę.
Co ważne, na oglądalność raczej nie miał wpływu przebieg rywalizacji w mistrzostwach świata. We wszystkich trzech sezonach mamy ogólną dominację Mercedesa i Lewisa Hamiltona i szanse innych uczestników na mistrzostwo malały wraz z kolejnymi wyścigami. Nie było zatem tak, że pasjonująca walka o mistrzostwo „nabijała” statystyki przez długi czas, choć oczywiście trzeba zauważyć, pierwsze wyścigi poprzedniego sezonu były bardziej zacięte.
Pozostaje mieć nadzieję, że tendencja wzrostowa utrzyma się i coraz więcej osób będzie oglądało zmagania najszybszych kierowców świata – niezależnie od stacji czy pory nadawania. Aby tak się stało, ważna będzie wyrównana rywalizacja, na którą również liczymy, gdyż nic tak nie napędza oglądalności jak ciekawa walka „koło w koło”.
Artykuł spon sorowany