Sporym zaskoczeniem był wyścig o Grand Prix Abu Zabi 2018. Było bardzo interesująco, nie zabrakło ciekawych manewrów i walki koło w koło. Awarie i wypadek Nico Hulkenberga, na szczęście niegroźny, sprawiły, że tym razem nie dało się zasnąć. Do zakończenia sezonu pozostały jeszcze „tylko” testy opon, rozpoczynające się jutro z samego rana.
Po Abu Zabi
Spodziewaliście się takich emocji? Ja, szczególnie po ubiegłorocznym przysypianiu podczas wyścigu (a na uwagę zasługuje fakt, że byłem do tego zdolny będąc na trybunach) spodziewałem się procesji. A tymczasem pojawił się nawet deszcz!
Za nami bardzo ciekawy wyścig na Yas Marina Circuit – ze spektakularnym wypadkiem, świetną walką na torze – nie tylko przy użyciu DRS – awariami i niewielkimi różnicami. Lewis Hamilton po raz kolejny pokazał, dlaczego zdobył piąty tytuł mistrzowski. Zdawało się, że kontroluje sytuację od początku do końca. Powalczył też Vettel, niewidoczny w pierwszej części wyścigu, ale nadal szybki.
Kolejne podium Verstappena zwieńczyło genialną serię w drugiej połowie sezonu tego kierowcy. Dwukrotnie bezpardonowo zaatakował Estebana Ocona, pozdrawiając go w swoim stylu przy okazji. Francuz przejechał dziś dość bezbarwny wyścig. Daniel Ricciardo, choć bez awarii silnika, nie był w stanie dziś wiele zrobić. Nadspodziewanie dobrze pojechał Carlos Sainz, awansując tym samym w generalce, w której i tak przegrał wyraźnie z Hulkenbergiem.
Po świetnym starcie, Charles Leclerc mógł liczyć na więcej, ale siódme miejsce okazało się wystarczające, by w generalce pokonać Romaina Grosjeana. To kolejne świetne osiągnięcie tego kierowcy, który już niebawem pojedzie w Ferrari.
Williamsy znów w dole stawki i ponownie to lepszym tempem okazał się Lance Stroll, który finiszował drugi dwa oczka przed Sergeyem Sirotkinem. Rosjanin pożegnał się z Williamsem niestety ostatnim miejscem i żal było go słuchać w powyścigowym studiu Eleven Sports. Mam wrażenie, że ten rok z Williamsem wywrze mocny wpływ na jego karierę i nie wiem, czy nie będzie to wpływ negatywny.
Pożegnania i powroty
Chyba najważniejszym z globalnego punktu widzenia wydarzeniem było dziś pożegnanie Fernando Alonso. Nie udało mu się zdobyć punktów, ale doczekał się eskorty Hamiltona i Vettela. Nando swojej kariery w F1 (tymczasowo) nie zakończył z przytupem (i trzema punktami karnymi za ścięcie szykany). Miejmy nadzieję, że jeszcze do F1 wróci i pokaże swoją klasę. Potrzebuje tylko lepszego auta.
Ale nie tylko Fernando żegnał się dziś z Formułą 1. Robili to też Brendon Hartley (prawdopodobnie), Marcus Ericsson i Stoffel Vandoorne. I chyba nikomu to pożegnanie nie wyszło. Na – teoretycznie – roczną przerwę udaje się też Esteban Ocon. Toto Wolff mówi, że nie ma gwarancji znalezienia miejsca dla Francuza na sezon 2020, ale Ocon ma być kierowcą rezerwowym (i prawdopodobnie też Force India) w najbliższym roku.
Mieliśmy też pożegnania z zespołami – Daniela Ricciardo, Pierre Gasly czy Charlesa Leclerca. Teraz całą trójkę czekają jeszcze trudniejsze zadania niż w 2018 roku.
Dwa oblicza
To nie był jeden sezon. To były dwa różne sezony, rozegrane w jednym roku. Bohaterami pierwszej połowy byli Sebastian Vettel, Valtteri Bottas czy Daniel Ricciardo. W drugiej połowie wymieniona trójka totalnie zawiodła, choć w przypadku tego ostatniego wina leży wyłącznie po stronie awarii bolidu. Vettel się obracał, a Bottas był wolny i w efekcie musiał przepuszczać Lewisa, choć trzeba przyznać, że team orders zabrały mu jedno zwycięstwo. Zawiódł też Esteban Ocon, który wyraźnie przegrał w klasyfikacji generalnej z Sergio Perezem.
A kto się odrodził? Nadal bezbłędny był Lewis Hamilton, ale los totalnie odmienił się dla choćby Verstappena. Przypomnijmy sobie krytykę, jaka spadała na niego po pierwszej części sezonu. A w drugiej? Tylko raz nie zameldował się na podium. Raz.
I jeżeli mam być szczery, to bardziej podobali mi się bohaterowie drugiej części sezonu niż pierwszej.
Na dogłębną analizę sezonu jeszcze przyjdzie czas, podobnie, jak na ciekawe statystki. Ale myślę, że to był bardzo interesujący sezon, szczególnie w pierwszej jego części, kiedy byliśmy świadkami bardzo ciekawej walki Vettela i Hamiltona. Dodatkowo wyścigi były niezwykle interesujące
Kubica wieńczy sezon
Bo tym, co najbardziej nas interesowało w tym sezonie był jednak powrót Roberta. Nasza sinusoidę skakała w górę i spadała w dół, mieliśmy kolejne plotki, domysły. Jednocześnie przyglądaliśmy się jego pracy w Williamsie, myśleliśmy o rozwoju tego auta i jego kierowcach.
Skończyło się bardzo pozytywnie – Robert do F1 wrócił i teraz to jest najważniejsza informacja sezonu, czyniąca go takim, o którym pamiętać będziemy bardzo długo.
Te wszystkie zmiany losów w Formule 1, kwestie techniczne, a przede wszystkim sytuacja Roberta sprawiły, że wielu z nas odzyskało pasję do F1, że nie może już doczekać się nowego sezonu i walki między kierowcami. I dobrze, że właśnie tak się stało, bo czekanie może być nieznośne.
Testy
W tym tygodniu czekają nas jeszcze emocje związane z dwudniowymi testami opon Pirelli na sezon 2019. Wezmą w nich udział wszystkie zespoły – w większości w nowych składach. Testy zaczynają się o godzinie 6 polskiego czasu i potrwają do godziny 15 polskiego czasu z godzinną przerwą. Robert pojedzie we wtorek popołudniu i w środę rano. Pełna zapowiedź testów niebawem na blogu.
Aktualizacja
Dla niektórych to oczywistość, ale dla porządku warto napisać: Jak podaje portal wirtualnemedia, Lotos z końcem listopada, zakończy współpracę z Robertem Kubicą.