Okazuje się, że nie trzeba dużych wypadków, samochodów bezpieczeństwa i awarii by wyścig Formuły 1 był ciekawy. Dobry tor, zmiany aerodynamiki, trochę strategii i mamy emocje do końca bez latającego włókna węglowego. W takich warunkach najlepiej odnalazł się dziś Mercedes, który uniknął błędów własnych i świetnie wykorzystał swoje Human Resources do wgarnięcia 1. i 3. miejsca. Ale co tam jakiś Mercedes. Oba Williamsy w punktach!
Szkoda
Chyba bardzo niewielu było dziś kibiców, którzy nie dopingowali Kimiemu Raikkonenowi. Zasługiwał na to zwycięstwo na Monzy po pole position. Niestety, mógł liczyć tylko na siebie, a walczył z dobrze prowadzoną niemiecką strategią, realizowaną przez dwóch dobrych kierowców. Nie dostał pomocy ze strony zespołu, który był nastawiony przede wszystkim na pomoc Vettelowi. Ferrari spanikowało, dało się podpuścić Mercedesowi, chciało uniknąć podcięcia i tym samym zarżnęło opony Kimiego, wystawiając go pod koniec wyścigu na tacy Hamiltonowi.
Vettel i Ferrari przegrywają tytuł na własne życzenie. Mają obecnie szybszy bolid, ale nie potrafią tego wykorzystać, bo przecież poprzednio taką sytuację mieli… 14 lat temu. Później były 2 lata Renault, genialny McLaren, BrawnGP, Red Bull i Mercedes. Lata niepowodzeń wyraźnie odcisnęły piętno na umiejętności zarządzania topowym bolidem.
Chciałbym, żeby Ferrari przerwało hegemonię Mercedesa, ale póki co nie zasługują na to.
Nie szkoda
Vettela. Błąd własny sprawił dziś, że nie wygrał. Hamilton nie zostawił mu miejsca, ale Seb nie umiał odpuścić i wykorzystać swoją szybkość. Widzieliśmy, jak łatwo Raikkonen odzyskał pozycję po wznowieniu i jaką przewagę na równych oponach miało Ferrari. Vettel miał dziś ogromne szczęście, że rywale wyeliminowali z rywalizacji Hartleya. Gdyby nie samochód bezpieczeństwa, Vettel raczej nie dotarłby ostatecznie do czwartego miejsa.
Ale wczorajszym zachowaniem i ignorancją wobec dobrej postawy Kimiego, Vettel zasłużył sobie na to. Oczywiście, F1 to nie przedszkole i nie chodzi w nim o trzymanie się za rączkę podczas spacerów. Ale trochę szacunku dla starszego, doświadczonego i uprzejmego partnera by się przydało. Sebastian musi się ogarniać, bo ten sezon nie tylko pozbawia go piątego tytułu mistrza świata, ale też nakazuje zastanowić się, na ile zasłużone były jego poprzednie cztery.
Najlepszy w historii
Trzeba przyznać, że Mercedes ma w swoim składzie najlepszego kierowcę w historii F1. Każdy topowy zespół marzy o takim. Mowa oczywiście o Valtterim Bottasie, który wyrasta na najlepszego kierowcę numer 2 w historii. Na tyle wolny by nie być zagrożeniem w kwalifikacjach, na tyle szybki, by umieć wykorzystać szybkość auta i na tyle świadomy swojej roli, by w razie potrzeby przepuścić kolegę z zespołu.
I w tych „pochwałach” jest tylko połowa przekąsu, bo trzeba przyznać, że Valtteri dziś wykonał świetną pracę, powstrzymując Kimiego i doprowadzając jego opony do zniszczenia.
Romek się obudził
Ten podtytuł wymyśliłem jeszcze przed decyzją sędziów o dyskwalifikacji Romaina Grosjeana. Pozostaje on jednak aktualny, bo nie sądzę, aby nielegalna podłoga dała aż tyle francuskiemu kierowcy. W kilku ostatnich wyścigach Romain pojechał naprawdę dobrze i trzeba oddać mu, że pokazuje to, co najlepsze. Pytanie, czy forma nie pojawiła się za późno.
Haas czeka z ogłoszeniem składu kierowców (Grosjean, Magnussen) aż ułoży się sytuacja w Ferrari. A ta łatwa nie jest.
ZostaNie?
Auto Motor und Sport przedstawia bardzo realną wersję tego, co może dziać się w Ferrari. Nieżyjący już niestety Sergio Marchione miał podpisać umowę z Charlesem Leclerciem na starty w 2019 roku. Ostatnie wydarzenia sprawiły jednak, że nowe władze skłaniają się ku pozostawieniu Raikkonena. Zastanawiają się zatem, czy nie spłacić Leclerca i odłożyć jego transfer o rok. Na wyjaśnienie tej sytuacji trzeba czekać.
Oczko
Ci, którzy niezbyt lubią naszych sąsiadów ze Wschodu, wypominali mi, że używam często tego rusycyzmu, ale w tym wypadku będę go bronił. Pierwsze oczko na swoim punkcie ma bowiem Sergey Sirotkin! Rosjanin ukończył wyścig na 11. miejscu, ale po tym, jak za nieprzepisową podłogę zdyskwalifikowany został Romain Grosjean, Sergey może wreszcie otwierać Carskoje Igristoje i to po utracie dziewictwa (punktowego), a nie jak to zazwyczaj bywa – przed (ależ dziś płodny jestem, nomen omen).
Trzeba jednak przyznać, że zasłużył na ten punkt, choć jednocześnie znów będąc szybszym w treningach, brakło mu doświadczenia by pokonać Lance Strolla w kwalifikacjach i wyścigu. Tych braków nie da się łatwo przeskoczyć.
Patrząc na liczbę aut, które ukończyły wyścig, punkt na Monzy był trudniejszym zadaniem niż choćby 8. miejsce w Baku. Tam trzeba było wyprzedzić tylko 5 aut, dziś 7. Monza wyraźnie przypasowała Williamsowi, choć trzeba też przyznać, że zmniejszaja dystans do środka stawki w drugiej części sezonu. Praca, którą wykonywał Robert Kubica w Austrii nie poszła na marne, a ustawienie samochodu na nowo pomogło. I oby tak dalej. Jeżeli spełni się nasze marzenie, to lepszy bolid Williamsa będzie bardzo pomocny.
Jeśli
No właśnie. Jeśli spełni się nasze marzenie. Czy się spełni? Tego nie wie Robert, tego nie wie zdecydowana większość osób zaangażowanych w sprawę. O ile wcześniej mogliśmy się obawać, że Williams będzie chciał zastąpić Strolla kimś innym niż Kubicą, tak teraz największym zagrożeniem staje się to, że nie będzie kogo zastępować. Oczywiście wypowiedź Paddy Lowe o tym, że jeżeli Lance odejdzie, to Williams nie musi nic robić, bo przecież ma Roberta, jest pozytywna. Nie wiem jednak, czy nie została odebrana zbyt pozytywnie. Nie musieć nie znaczy nie móc. I to ostatnie zdanie pokazuje, jak bardzo przestałem ufać Williamsowi. I pewnie nie tylko ja. Niestety.
Nie można powiedzieć, że sytuacja jest bardziej zadowalająca niż była jeszcze 2-3 tygodnie temu, ale nadal możemy liczyć na to, że jeżeli Lance odejdzie przed końcem sezonu, to zastąpi go Robert. Pozostaje czekać na rozwój wydarzeń w pozytywnym nastroju, bo nadal jest bardzo blisko. Najnowsze doniesienia wskazują, że zmian możemy doczekać się dopiero po Grand Prix Singapuru, ale to jest F1 – tu nic pewnego nie ma. Romain Grosjean Wam to potwierdzi.
Aktualizacja
Robert Kubica podczas rozmowy z Cezarym Gutowskim, odpowiedział na pytania zadane przez fanów. Polak zdradził m.in. że „chyba miał” zaproszenie do Top Gear. Nie rozważa również opcji zbiórki pieniędzy przez kibiców na jego starty.
„Uważam, że ważne jest robienie tego, co do ciebie należy i jak najlepiej potrafisz, a dążenie do jakichś tam celów – różnymi drogami, bo do tych celów można dojść różnie – jest tak naprawdę rzeczą jakby może nie drugorzędną, ale jest rzeczą, na którą już mamy mały wpływ. Ważne jest robienie swoich rzeczy jak najlepiej się potrafi. A później człowiek może iść spać spokojnie” – odpowiada Robert na pytanie o pokłady cierpliwości.
Całość poniżej.
Aktualizacja 2
Stoffel Vandoorne opuści McLarena wraz z końcem sezonu 2018. Ekipa potwierdziła to dziś.