Katastrofa i kompromitacja. Tak na szybko przeanalizowałem ten wyścig. Mojemu rozczarowaniu nie ma końca a tego dziś są moje urodziny. Smutny, załamany i ślepo wpatrzony w Magiczny Obraz odliczam minuty, czekając na swoich gości. Zawołałem naradę, gdyż musimy omówić wszystkie powody naszych niepowodzeń. Pukanie do drzwi. Już przyszli? Nie,to kurier… ale ja przecież nic nie zamawiałem. Jakaś mała paczuszka, zaglądam do środka.. prezent! Zalakowana koperta z Wielką Kokardą!
Otwieram i na początek znajduje krótki liścik:
„Z okazji urodzin,
szczęścia, zdrowia i słodyczy,
Komisja Do Spraw Przeszybkich
Dyrektorowi Technicznemu, życzy!“
Miłe ale z zaciekawieniem odchylam kopertę szerzej, w nadziei, że coś tam jeszcze znajdę. Jest! Oczom nie wierze… Trzydziestosekundowy Bon! Ogarnęła mnie szalona radość, bo 30 sekund w moim zawodzie to wieczność. Wieczność , którą dostałem na urodziny! Krótko po tym jak uradowałem się moim prezentem, zaczęli schodzić się pierwsi goście. Szybko schowałem Bon do szuflady i przybrałem ponownie, dla niepoznaki, posępną i zatroskaną pozę. Goście też przybyli z wisielczymi humorami. Zacząłem od moich kierowców:
„No co tam chłopcy? Jakie macie wrażenia po wyścigu?“ zapytałem
„Jesteśmy idiotami, szefie!“ wyrwał się pierwszy Młody Inżynier
„Ty mów za siebie, baranie. Ja byłem lepszy!“- natychmiast wtrącił Klon Junior
„Bo mi zapłaciłes…“ ripostował Młody Inżynier.
„Spokój panowie!“ – przerwałem tą nie ciekawie zapowiadającą się dyskusję „Wiem, że dzisiaj nie poszło tak jak chcieliśmy ale dłużej nie mogę patrzeć na wasze posępne miny
i kłótnie“.
Ochoczo sięgnąłem do szuflady po mój prezent i uniosłem go do góry mówiąc:
„Wiecie co to jest? Nie wiecie? To Trzydziestosekundowy Bon do natychmiastowego wykorzystania a to oznacza ,że…. jesteśmy nadal w grze!“
Zaraz po tym nastąpiły gromkie brawa i okrzyki radości, które przerodziły się w głośne i rytmiczne skandowanie mojego imienia. Cudownie! Poczułem się znowu jak prawdziwy Dyrektor Techniczny.
Jednak długo to nie trwało. Owacje zostały przerwane przez ogromny huk. To była pięść…Starego Szefa , która wylądowała na moim mahoniowym stole. Wszyscy zamilkli. Zapadła cisza, by zaraz zamienić się w burzę;
„Hańba, skandal! Nie, to niemożliwe! Widzieliście co on zrobił? “ krzyczał okropnie Stary Szef. Stanąłem jak wryty nie mogąc wydusić z siebie słowa. On już dawno nic nie mówił ale dlaczego akurat dzisiaj, w tym wyjątkowym dniu i w ten sposób. Przecież można normalnie porozmawiać…
„On go specjalnie uderzył! Nie będzie Mistrzostwa Świata, o jeden punkt za mało. Mechanik do mnie!“ krzyknął jeszcze raz.
Nie rozumiem? O co chodzi? To nie może być o mnie mowa. Mistrzostwo Świata? Nie to nie dla nas. My mamy wewnętrzne mistrzostwa a u nas nikt nikogo nie bije. Na twarzach zgromadzonych pojawił się wielki znak zapytania ale to nie był jeszcze koniec.
„Mechanik się melduje!“ wykrzyknął, ku mojemu zdziwieniu, Młody Inżynier!
„Biegnij prędko zobaczyć, czy da się cos jednak uratować!“ krzyknął Stary Szef.
W tym momencie Młody Inżynier wybiegł z sali, by po chwili do niej powrócić i zameldować
„Niestety zawieszenie wygięte, nie da się jechać…
„Dość, dość. Koniec!“ przerwała to zajście Szefowa Legendarnego Zespołu
„Należy się państwu wyjaśnienie. Mój ojciec ostatnio wraca do przeszłości i właśnie sobie przypomniał, to co było ponad 20 lat temu. Upodobał sobie Młodego Inżyniera i z nim odgrywa ten teatr. Tato! Jak możesz tak przy wszystkich, jak możesz nie świętować moich sukcesów?!“ dokończyła ze łzami w oczach.
„Jakich sukcesów?.. a tak,tak, przepraszam cię córeczko, zapomniałem się.“ odpowiedział zatroskany Stary Szef.
Biedny staruszek, pomyślałem. Przeżywa porażki, tak jak by to dzisiaj było. Dobrze, że ja nie mam takich problemów na głowie.
„Halo, co tutaj taka cisza!“ – to był Człowiek. Właśnie wszedł. Super, on zawsze potrafi rozładować napiętą atmosferę.
„Sorki, że przeszkadzam ale szukam mojej pompki do roweru, widział ktoś?“
„Ja mam, pożyczyłem… potrzebowałem powietrza i…“ odpowiedział Młody Inżynier
„ Dobra, to dawaj, bo jutro mam trening i muszę się przygotować“ przerwał mu szybko Człowiek.
„Zapraszamy! Dosiądziesz się? Właśnie świętujemy“ zagadałem.
„Niestety nie. Tu w koło też jest wiele imprez i jestem już umówiony“ odpowiedział wymownie Człowiek.
„To nie zatrzymuje, miłej zabawy“ odpowiedziałem.
„Aaa, skoro już tu jestem, mogę zrobić wam krótki filmik? Pokaże innym jak się bawicie!“ zapytał.
„Jasne! Świetny pomysł“ – odpowiedziałem wesoło
Gdy Człowiek zrobił swój kilkusekundowy filmik, gdy zamknęły się za nim drzwi i gdy pomyślałem, że nic się juy szczególnego nie wydarzy, usłyszałem krzyk:
Idioto! Zatrzymaj go, on poszedł do Czerwonych!“
To był Stary Szef. Pewnie znowu coś sobie przypomniał. Co tam…..też mogę się z nim pobawić:
„Mechanik, do mnie!“