KONTAKT     Promocja Mubi – zwrot 100 zł!      Wyścigi OBSTAWIAJ NA EFORTUNA.PL     Kup F1 TV PRO   Wsparcie    Bilety na GP Węgier

jpeg-optimizer_logo-powrot-roberta

MENU:

„To miał być ostatni rajd”. Genialny podcast Formuły 1 z Kubicą – całość

To będzie legendarny wywiad z Robertem Kubicą. Polak w drugim odcinku oficjalnego podcastu Formuły 1 zdradza mnóstwo nieznanych dotychczas szczegółów ze swojej kariery – z potyczek z Lewisem Hamiltonem w kartingu i sztuczkach by go pokonać, z wypadku w Polsce i rekonwalescencji po nim i ze swojej drogi do Formuły 1 – kilkanaście lat temu i w ostatnich latach. Robert powiedział, że Ferrari było nim zainteresowane jeszcze wcześniej niż dotychczas wiedzieliśmy. Poniżej możecie wysłuchać godzinnej rozmowy z Polakiem i przeczytać jej pełne tłumaczenie na język polski.

O początku

To zabawna historia. Nikt z mojej rodziny nigdy nie był zaangażowany w motorsport, choć mój ojciec jest fanem ścigania. Sam jednak zdobył prawo jazdy mając 25 czy 26 lat, bo wcześniej nie było go stać na samochód. Pasja ojca pomogła, bo gdy zaczynałem jako dziecko w kartingu, jednym z moich atutów było to, że mój tata wiedział, jak wykonywać rzeczy właściwie, a jakie odpuszczać. Nigdy nie zrobiłby mi malowania kasku, bo mówił, że oszczędzi dzięki temu pieniądze i będzie mógł mi kupić dwa zestawy opon więcej, co sprawi, że będę lepszy jako kierowca. Przez dwa lata jeździłem w białym kasku i stało się to moim znakiem rozpoznawczym.

Gdy jechałem na pierwszy wyścig, mając 13 lat, miałem nadzieję, że dostanę się do finału, do czołowej 44-ki. Mój ojciec wiedział, że jestem dobry, ale nigdy mi o tym nie powiedział. Miałem biały kask, żadnych reklam sponsorów, wyglądałem jak 10 lat wcześniej. Wszyscy kierowcy, szczególnie Włosi, mieli pomalowane kaski, profesjonalne stroje, również ich mechanicy. Nie mogłem patrzeć na czasy kwalifikacji więc tylko jeździłem. Miałem tylko 2 silniki więc musiałem uważać, żeby żadnego nie zepsuć. Na długiej prostej startowej dławiłem więc silnik, włączając ssanie by go oszczędzić. Podczas jednego z okrążeń w pierwszych kwalifikacjach zapomniałem to zrobić. Ukończyłem kwalifikacje, wróciliśmy do boksów i zacząłem spoglądać na monitor z wynikami. Zacząłem od dołu i szedłem w górę, jeszcze w górę i zobaczyłem, ze ukończyłem piąty. Potem usłyszałem mojego ojca jak krzyczy do mnie z padoku „Co ty ku*wa robiłeś?!” ponieważ nie zdusiłem silnika. To były mieszane emocje, bo wiedziałem, że dałem du*y, ale cieszyłem się z wyniku. W drugich kwalifikacjach nie mieliśmy nowych opon, ale ja byłem jedynym, który się poprawił i zakwalifikowałem się na pierwszym miejscu.

O kartingu

Pokonałem Nico Rosberga, Lewisa Hamiltona, każdego z mojej generacji. Byłem mistrzem Niemiec, dwa razy byłem mistrzem Włoch. Ścigałem się tam, bo były to najmocniejsze mistrzostwa. Mój ojciec zawsze mówił, że albo robimy coś dobrze albo nie robimy w ogóle.

Skończyłem jako kierowca CRG i testowałem silniki dla… Nico (Rosberga). Ja musiałem docierać jego silnik, co łącznie z moim zajmowało mi 10 godzin, a on przyjeżdżał na gotowe. Gdy ostatnio rozmawialiśmy o starych czasach na Silverstone, zapytałem go czy to pamięta, a on się dziwił, że ja pamiętam. Ale ja cieszyłem się tym choć było to bolesne, bo trzeba było jechać powoli przez 45 minut na torze. trzeba było robić to właściwie.

Kilka lat temu był wywiad z Dino Chiesą, który jest jednym z najlepszych speców od kartingu i byłem smutny gdy powiedział, że pod względem technicznym Nico był lepszy od wszystkich. To ja robiłem całą pracę, Nico tylko przyjeżdżał na wyścigi i podążał za tym co robiliśmy podczas testów. Nie wiem, dlaczego byłem tak dobry technicznie, ale byłem zawzięty i robiłem to co umiałem. Mój ojciec nie zajmował się niczym związanym z motorsportem. Historie Maxa Verstappena i moja są dość podobne. Dla niego ojciec był surowy i podobnie było ze mną. Miałem jednak wielką radochę z tego co robię.

Gdy zacząłem się ścigać we Włoszech i pracowałem dla CRG, mój ojciec nie był uprawniony do wejścia do naszego namiotu. Mieszkałem praktycznie w fabryce i szybko stałem się samodzielny, co według mnie było dobrą szkołą.

Jeżeli chodzi o myśli o Formule 1 to przez długi czas nie była ona celem. Nie śledziłem jej, nie było jej w polskiej telewizji. Gdy w 2000 roku tata powiedział mi, że będziemy się ścigać w Formule Renault to płatałem bo nie chciałem odchodzić z kartingu, czułem, że to jeszcze nie czas. Kochałem karting, to było całe moje życie. Wszystko co wtedy robiłem było przyjemnością.

Byłem jednym niewielu w historii, którzy w wieku 14 lat nie płacili za swoje starty. Miałem dużo szczęścia, że podpisałem umowę z CRG, bo moi rodzice mieli problemy z biznesem w Polsce, nie mieliśmy więcej pieniędzy i mój ojciec żebym ścigał się w 1998 roku wziął kredyt.

O Hamiltonie

Lewis jeździł dla Top Kart. Wszyscy go znali, bo już wtedy był kierowcą McLarena. Były jednak dwa wyścigi, które mu zniszczyłem, wygrałem z nim, ale nie dlatego, że byłem szybszy. Znałem po prostu triki. Wiedziałem, że muszę zakwalifikować się przed nim. W Parmie na torze znanym przez Top Kart, było prawdopodobnie coś co faworyzowało tamtą ekipę i odkryłem chyba to, choć nie pytajcie mnie jak. To nie było oszustwo, ale trik. Musiałem nadawać tempo na okrążeniu formującym w wyścigu i robić określone rzeczy z silnikiem, doprowadzając go prawie do wyłączania się przez zbyt małą ilość paliwa i w ten sposób zgasł mu dwa razy silnik. Byliśmy w tedy jednak bardzo dobrymi przyjaciółmi. Później Lewis poszedł do Formuły Renault w Anglii, a w 2004 roku byliśmy kolegami z zespołu w Makau. Zakwalifikowałem się na pierwszym miejscu i ukończyłem wyścig przed nim. Moje relacje z nim są teraz inni, ale to raczej wynik tego, jak się wychowywaliśmy. Teraz mamy inną wizję życia. Gdy ścigaliśmy się 10 lat temu razem w F1 spędzaliśmy wiele dni razem. To Lewis jest jednak najlepszym kierowcą, z jakimkolwiek się ścigałem. W kartingu jednak to ja byłem tym, którego trzeba było pokonać.

O wypadku przed sezonem F3

Uczestniczyłem w wypadku drogowym w kwietniu w Polsce, byłem pasażerem i połamałem prawe ramię. Gość jechał za szybko, nie zatrzymał się na stopie i żeby się z nim nie zderzyć wyjechaliśmy poza drogę, tyle że był tam 40-metrowy spadek. Opuściłem pierwsze trzy wyścigi i gdy wróciłem na Norisring, miałem cały czas usztywnienie na ręce. Straciłem wtedy wiele czasu, bo nikt w Polsce nie chciał przeprowadzić mi operacji. Wsadzili mi do ramienia 8 kilo żelastwa by rozciągnąć kości, tak w starym stylu. To był koszmar, jak w horrorze. Przyszli z wiertarką, taką jakich używałem w warsztacie, wwiercili się, zrobili coś na kształt mostu, obciążyli ramię i trzymali mnie tak przez 10 dni. Wtedy polecieliśmy do Lukki do Formula Medicine. Miałem operację, zacząłem rehabilitację i ćwiczenie lewej ręki. I w pierwszym wyścigu wygrałem.

O myśleniu o Formule 1

Nie myślałem jednak wtedy o Formule 1, jedyne wyścigi jakie oglądałem w Polsce to Brytyjska Seria Samochodów Turystycznych i to sprzed dwóch sezonów, ale byłem wielkim fanem samochodów turystycznych.

Kiedy wygrałem World Series by Renault, jeździłem samochodem F1 w nagrodę. I to był najlepszy samochód, jakim kiedykolwiek jeździłem. Jeździliśmy silnikiem V10, ale z ograniczoną mocą, czyli praktycznie na V8, bo takie silniki wchodziły od nowego sezonu. Zapomniałem jednak wtedy przełączyć w jakimś fragmencie toru i pojechałem z pełną mocą. To było coś niesamowitego.

Testy odbywały się w Barcelonie, jeszcze na starym układzie toru z bardzo szybkim ostatnim zakrętem. Daniele Morelli, mój ówczesny menadżer widział, że jestem przerażony. Zapytał o co chodzi, a ja powiedziałem mu, że nie jestem w stanie tego zrobić, przejechać ich na pełnym gazie. Potem jednak wsiadłem do samochodu i zrobiłem to i to dobrze. Miałem jednak szczęście, że jechałem tym samochodem. Nie tyle, że prowadził się dobrze, ale był on zbudowany pod Fernando, a później odkryłem, że mam bardzo podobny styl jazdy do Fernando na Michelinach. Zdałem sobie sprawę z tego, jak wielkie miałem szczęście już miesiąc później, gdy podpisałem umowę z Sauberem i jeździłem ich autem z 2005 roku. I to był szok. Ten sam tor, miesiąc później. Nie mogłem zrobić nic co robiłem wcześniej. Blokowałem tył, nie mogłem hamować, jak nowicjusz.

O wypadku w Kanadzie

Następnego dnia, gdy w szpitalu lekarze obudzili mnie o 4 rano żeby przeprowadzić badania, powiedziałem, że nic mi nie jest. Oni widzieli powtórki wypadku i powiedzieli, że to niemożliwe, że zwariowałem. Zrobili wszystkie badania i lekarz powiedział, że rzeczywiście mam rację, ale z racji tego, że widział wypadek, musi wszystkie powtórzyć. Miałem małe podkręcenie kostki, ale nic wielkiego. Wziąłem trochę leków przeciwbólowych, ale na przykład szyja nie bolała mnie prawie ogóle.

HANS mnie wtedy uratował. To był drugi rok z tym systemem i gdyby nie on, „pocałowałbym” kierownicę przy 250 kilometrach na godzinę. Byłbym skończony. Gdyby ten wypadek wydarzył się 10 lat wcześniej, nie byłoby mnie tu. To uratowało mi życie.

O zwycięstwie w Kanadzie

Gdy wygraliśmy to Grand Prix, to był najlepszy dzień mojej kariery i jeden z najgorszych. Wiedzieliśmy już, że nie będziemy rozwijać bolidu na ten sezon. Zespół działał jak firma. Mieli cel wygrać wyścig, wygrali go i BMW chciało skupić się na przyszłym sezonie, w którym wchodził KERS i byli nim zafascynowani, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Wtedy nie mogłem tego powiedzieć wprost, ale na konferencji prasowej po wyścigu powiedziałem, że „musimy nadal cisnąć” a to nieczęste słowa gdy prowadzisz w mistrzostwach. Bałem się jednak, że przestaniemy się rozwijać.

Na imprezie w Abu Zabi po sezonie 2009 byłem bardzo dziwny. Ludzie dziwili się, dlaczego przechodzę do Renault, skoro mogłem podpisać kontrakt z Toyotą, ale dwa lata później Toyota się wycofała.

O Renault

To było 10 najlepszych miesięcy mojej pracy w Formule 1. Moja reputacja po tym sezonie była wyższa niż wiele osób zdaje sobie sprawę. 2010 rok to był kosmos, praktycznie tylko ja jeździłem tym autem.

O Ronde di Andora

Szukałem czegoś poza F1, co sprawi, że będę lepszym kierowcą, czego nie robią inni kierowcy. Nadal uważam, że w 2010 roku zdobywałem więcej punktów w określonych sytuacjach niż zdobywałbym bez rajdów. Na przykład dłużej zostając na slickach i zyskiwałem mnóstwo miejsc. Tych rzeczy się jednak nie widzi, to można ocenić tylko samemu. To prawda, że zapłaciłem wielką cenę i nadal ją płacę, ale to nie było tylko dla funu. Rządza stania się lepszym kierowcą była ogromna i rajdy zaspokajały ją.

To był ostatni rajd, który miałem przejechać w moim życiu, bo wiedziałem, że zespół, w którym będę jeździł w przyszłym roku, nie pozwoli mi na jazdę w rajdach. To były dziwne okoliczności. Został mi zaoferowany ten rajd, bo zespół, który mnie obsługiwał czuł się winny za wiele usterek, które miałem w ich samochodach w poprzednich rajdach. Podczas testów w Walencji we wtorek gdy się obudziłem pomyślałem, że nie chcę jechać w tym rajdzie. Zadzwoniłem do gościa by mu to powiedzieć, ale on był tak podekscytowany, że wszystko już zorganizował, że nie chciałem mu odmawiać.

O Ferrari

W 2012 roku miałem jeździć w Ferrari i być partnerem Fernando Alonso. Właściwie, byłem w Maranello kilka lat wcześniej, ale nie wolno mi o tym mówić. Nie wiedziałem, czy Fernadno o tym wiedział. Zarabiałbym mniej pieniędzy niż wcześniej w Sauberze czy Renault.

Jest kilka cenów w Formule 1. Po pierwsze trzeba się do niej dostać. Po drugie trzeba stać się ustabilizowanym kierowcą, z pewną pozycją – co jest trudniejsze niż dostanie się do F1. Trzecią jest albo zostanie mistrzem świata albo zostanie kierowcą Ferrari. Koniec końców nie udała mi się żadna z tych rzeczy, ale byłem bardzo blisko. Być może tak to postrzegam, bo mieszkam tak długo we Włoszech.

To wszystko nie pogarszało mojej sytuacji psychologicznej tak bardzo, bo moja rehabilitacja była tak ciężka, że codziennie walczyłem, miałem cele. Przechodziłem przez bardzo trudny czas, który pochłaniał mnie w całości. Jednak później, wraz z upływem czasu, to bolało coraz mocniej. Gdy oglądałem F1 żałowałem, że mnie tam nie ma, ale nie tego, że nie jeżdżę w którymś, konkretnym aucie.

O operacjach

Nikt nie wie, ile operacji miałem, ale więcej niż wyścigów w sezonie Formuły 1. Były również nieudane, po których cofałem się o pół roku. Mentalnie nie jest to już męczące. Dziś zaakceptowałem to, bo najtrudniejszą rzeczą jest gdy próbuje się robić rzeczy tak jak kiedyś. Ja dziś muszę robić wiele rzeczy w inny sposób ze względu na moje ograniczenie, ale nie oznacza to, że nie mogę ich robić w inny sposób. Moja prawa ręka jest pasażerem, kiedy ma być tylko pasażerem i działa, kiedy ma działać. Jeżeli chcesz, w przyszłym tygodniu możemy zorganizować wyścig na 70 okrążeń, wsadzić dowolnego kierowcę do takiego samego bolidu i sprawdzić.

W ubiegłym roku byli bohaterowie, którzy pytali: czemu tak późno zacząłem wracać. Nawet Sebastian [Vettel] w jednym z wywiadów powiedział, że nie rozumie, dlaczego próbuję wracać dopiero teraz. Miałem możliwość jazdy samochodem F1 trzy lata wcześniej, ale nie byłem na to gotów.

O rajdach

Rajdy były moją rehabilitacją. Nikt o tym nie wie, ale gdy przyjechałem na testy DTM do Walencji, to sam widok tego padoku, który zapamiętałem z moich ostatnich testów Formuły 1, był bolesny. Podobała mi się jazda, ale gdy wróciłem do hotelu wszystko wróciłem. Dlatego postanowiłem spróbować rajdów. Nikt mnie tam nie znał, ja nikogo nie znalełem.

Również w kwestiach towrzyskich straciłem kontakt ze wsystkimi, bo to był mój lek. Potem zaczęło mi tego brakować. Gdy w ubiegłym sezonie wróciłem do padoku w Walencji, byłem już inną osobą, bardziej wyciszoną.

O testach w 2017 roku

Gdy spotykałem się ze wszystkimi przed pierwszymi testami – Cyrilem, Paddym, Claire, mówiłem, że przede wszystkim oni muszą być tego pewni. Po drugie – ja uważam, że jestem w stanie to robić, ale ze względu na moje ograniczenia muszę to pokazać. I za każdym razem czułem się pewniej, ale jednocześnie były to sytuacje „all in” – albo się uda, albo będę musiał zapomnieć o F1.

Nie odniosłem wrażenia, że test z Renault to prezent za dotychczasową współpracę, bo gdybym tak czuł, to bym się go nie podjął. Ale przyspieszenie, jakiego nabrały sprawy po tym teście, nie było planowane. Ubiegły rok był bardzo intensywny dla mnie.

Pewna osoba powiedziała mi w ubiegłym roku, że Renault nie wzięło mnie, bo puszczałem kierownicę w jednym z zakrętów prawą ręką. Odpowiedziałem mu, że jeżeli widzą tylko to, to znaczy, że dobrze ukrywam moje ograniczenia. Muszę być szczery ze sobą i wszystkimi.

Na pierwszym spotkaniu z Cyrilem i Alanem powiedziałem, że nie mogę im nic zagwarantować. Oni powiedzieli, że mam tyle i tyle opon i 100 okrążeń i mam spróbować. Odpowiedziałem, że może zdarzyć się tak, że po kilku okrążeniach powiem, że nie czuję się dobrze i skończę test. Nie jestem 20-letnim dzieciakiem, który musi coś robić.

Wyszło z tego coś więcej, nadal uważam, że były w Renault osoby, które chciały mnie wsadzić do fotela kierowcy wyścigowego. Na końcu jest jednak rzeczywistość. Byłem pewien, że jeżeli miałbym ścigać się samochodem z 2012 roku, bez problemu i z łatwością dałbym radę. Ale gdy na Węgrzech wskoczyłem do auta z 2017 roku, wszyscy patrzyli na moje ramię. I jeżeli bym wypadł, to nie dlatego, że to się może zdarzyć i zdarza każdemu, ale z powodu ręki. Musiałem więc trochę się wycofać, uczyć się wszystkiego. Wszystko, czego nauczyłem się wcześniej, musiałem wykasować, bo te auta prowadzą się i czuć je zupełnie inaczej. Nawet rozmiar jest większy – są szersze. Na Węgrzech nie mogłem używać niczego, czego się wcześniej nauczyłem. Byłem debiutantem.

Jednym z moich atutów były długie przejazdy. Czułem, że mogłem jechać tym samochodem tydzień później i ukończyłbym wyścig w punktach. Tym, z czym miałem problemy były pierwsze okrążenia bo nie znałem opon itp. Myślę, że w niektórych aspektach jestem lepszym kierowcą niż byłem w 2010 roku.

Ze względu na moje ograniczenia, nie mogę jednak radzić sobie tak, jak inni. Muszę robić więcej, radzić sobie lepiej, a do tego potrzeba czasu. Dlatego fundamentalne dla mnie było, gdy Williams zaoferował mi jazdę w tym roku, bym dostał czas w samochodzie. Nie chciałem jednak nic pokazywac nikomu, tylko znaleźć odpowiedzi dla siebie.

O końcu tej historii

Chcę być na starcie w następnym roku. Nie wiem z kim. Często zapominamy, że motorsport to sport, który wymaga treningu. Wszystko musi się stać bardziej naturalne.

Naprawdę myślę – i nie dlatego, że jestem w tym wieku – że to najlepszy okres dla kierowcy wyścigowego. Kiedy masz 20 lat, myślisz, że wiesz wszystko, a 10 lat później zdajesz sobie sprawę, że wiedziałeś mało.

Nie wiem czy radziłbym sobie lepiej niż Stroll czy Sirotkin. Nie da się odpowiedzieć na to pytanie. W Barcelonie byłem bardzo szybki i myślę, że była ona bardzo ważna, nie tyle dla mnie, co dla tych, którzy myśleli, że w Abu Zabi byłem sekundę wolniejszy.

O tym, co po F1

Ostatnio pewna wysoko postawiona osoba z innego zespołu zapytała mnie, co będę robił gdy skończę jeździć, gdzie siebie widzę. Uważała, że poradziłbym sobie w zarządzaniu zespołem. Ja jednak uważam, że mało o tym wiem, a do tego wiem, że wiele wymagam od siebie.

Prowadzenie mojego zespołu nie jest łatwe, wiem to po tym, gdy prowadziłem swój zespół w WRC. Walczyłem z zespołami, którzy mieli 20-30 razy większe budżety. To było dobre doświadczenie, ale nie chcę mieć już tego bólu głowy.

Nadal czuję się jak kierowca wyścigowy i dopóki mam wolę jazdy, muszę próbować. Myślę, że byłoby zbyt łatwo się podać. Było trudno, ale teraz jest trudniej. Najtrudniejszy jest ostatni krok. Wykorzystuję moje okazje podczas testów jeżeli chodzi o to, co mogę dać zespołowi. Wracając do F1 mam więcej do stracenia niż zyskania. A ja nie chcę już nic tracić.

Źródło: f1.com – Beyond the grid

Podziel się wpisem:

Najnowsze wpisy na blogu:

Najnowsze wpisy

Tego dnia w F1 - 8 czerwca

Podczas testów Porsche ginie Ludovico Scarfiotti (10 startów, 1 zwycięstwo, 1 najszybsze okrążenie, 1 podium).

Niki Lauda odnosi swoje 5. zwycięstwo w F1, wygrywając GP Szwecji. Jedyny raz z pole position startował Vittorio Brambilla.

Robert Kubica wygrywa Grand Prix Kanady, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Jest to też pierwszy dublet zespołu BMW Sauber. Po raz 62. i ostatni na podium stanął David Coulthard. Więcej o tym można przeczytać tutaj i tutaj.

Ukazuje się niezwykle szczery i emocjonalny wywiad Roberta Kubicy z BBC. „Problemem w F1 jest miejsce. Może kiedyś, jak FIA powie, że samochód musi być 10-15 cm szerszy, będą mógł prowadzić, ale to nie jest tak, że rajdy są wyjściem awaryjnym. To, co jest dla mnie ważne, to to, że widzę postęp. W życiu codziennym zmagam się z ograniczeniami, ale jeżdżąc widzę postęp – czy to w samochodzie rajdowym czy symulatorze. Pytanie brzmi, jak dużą sprawność uda mi się odzyskać i ile mi to zajmie, ale jeżeli mam być szczery, to nie ma to dla mnie znaczenia czy zajmie miesiąc czy 10 lat, może kiedyś znów będę miał szansę jeździć w F1” – mówi Polak.

Dobry Rajd Sardynii w wykonaniu Roberta Kubicy i Macieja Szczepaniaka. Na dwóch OS-ach byli w stanie przebić się do pierwszej trójki, a całość kończą na 8. pozycji.

Daniel Ricciardo odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w F1, triumfując w GP Kanady. Po raz 15. i ostatni najszybsze okrążenie wyścigu wykręca Felipe Massa. Po raz 200. w F1 startuje Kimi Raikkonen.

„Syn mówi, że samochód Williamsa prowadzi się bardzo ciężko. Jest tak trudny w prowadzeniu, że trzeba dodatkowego treningu na siłowni, żeby za kierownicą było OK. Pod koniec lata zobaczymy, gdzie będzie. Celem jest otrzymanie posady w F1, ale nie ma pewności. Im lepiej jednak spisze się w F2, tym więcej drzwi może sobie otworzyć. Niektórzy kierowcy są obecnie zagrożeni, łącznie z Robertem Kubicą czy Antonio Giovinazzim” – mówi Michael Latifi o karierze swojego syna.

Najbliższe Grand Prix F1

GP Australii

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Najbliższy start Kubicy

8h Kataru

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Bądź na bieżąco

Piątek, 6 grudnia
godz. 10:30 – 1. Trening
godz. 14:00 – 2. Trening

Sobota, 7 grudnia
godz. 11:30 – 3. trening
godz. 15:00 – Kwalifikacje

Niedziela, 8 grudnia
godz. 14:00 – Wyścig

Popularne tagi

Archiwum