Ból głowy – to uczucie może towarzyszyć obecnie szefom ekip, kierowcom i kibicom, którzy chcą, by ich ulubieni kierowcy znaleźli się w sezonie 2019 w Formule 1 (w określonych ekipach). Dotyczy to również nas i choć są powody, by patrzeć z nadzieją w przyszłość, to nadal wybrzmiewa sakramentalne “trzeba czekać”. Jakie opcje obecnie są najbardziej prawdopodobne – również dla Roberta Kubicy? Poniżej małe podsumowanie plotek z ostatnich 2 dni, bo sytuacja zmienia się dość szybko.
Punkty wyjścia
Sytuacja w wielu ekipach F1 w przyszłym roku determinowana jest przez 3-4 wydarzenia, które mogą pociągnąć za sobą lawinę ruchów transferowych. Są nimi – przejęcie Force India, odejście Kimiego Raikkonena z Ferrari i przejście Daniela Ricciardo do innej ekipy.
Force India
Wydaje się bardzo prawdopodobne, że Lawrence Stroll macza/maczał palce w zmianie statusu prawno/finansowego Force India.
Poniedziałkowe plotki mówiły o zakupie części lub całości udziałów w ekipie Vijaya Mallyi. Nowsze doniesienia sugerują, że może chodzić o udzielenie przez Strolla pomocy innego rodzaju. Cel pozostaje jednak wciąż ten sam – przeniesienie Lance Strolla z Williamsa.
Wydaje się mało prawdopodobne, aby Papa Stroll miał zadecydować o obsadzie obu miejsc w Force India, a raczej o zmianie obu kierowców. Najnowsze doniesienia mówią, że w ekipie pozostanie Sergio Perez.
Nasze nadzieje, związane z Robertem Kubicą oczywiście, wiązały się właśnie ze zmianami w Force India. Mówiło się, że Lance może chcieć Kubicę jako partnera z ekipy i “mentora” na kształt Felipe Massy w sezonie 2017. Taki scenariusz, choć możliwy, wydaje się mało prawdopodobny.
I choć sam pisałem i mówiłem, że widzę przyszłość Roberta w wielu ekipach, poza Williamsem, tak w ostatnich tygodniach to zdanie zaczynam zmieniać. Odejście Strolla może otworzyć Kubicy drogę do zajęcia miejsca Kanadyjczyka w Williamsie.
Piszą o tym redaktorzy niektórych brytyjskich portali, choć nie zgadzam się z ich opinią, że “nikt Williamsowi nie zapłaci takich pieniędzy jak Stroll za miejsce w tak kiepskim bolidzie”. W historii Formuły 1 płacono wielkie pieniądze za znacznie gorsze posady i to wówczas, gdy miejsc było więcej.
Williams po sezonie 2018 będzie musiał odbudować nie tylko swój bolid, ale również reputację, bo Claire Williams przekonała się w tym roku, że jest ona ważniejsza niż myślała, a wypracowane przez jej ojca dziedzictwo nie daje aż takiego kredytu zaufania kibiców, na jaki liczyła. Zatrudnienie Kubicy z pewnością byłoby przyznaniem się do błędu, ale z tym Claire Williams nie ma problemu. Przywróciłoby natomiast – i to w ekspresowym tempie i na wielką skalę – sympatię kibiców i świata Formuły 1 Williamsowi. Niestety, taką sympatę – szczególnie Brytyjczyków (a raczej tylko, ale to dla Williamsa najważniejszy rynek) da też zatrudnienie Oliviera Rowlanda, który ma budżet. Jeżeli go powiększy, a Williams postawi na jakość w sezonie 2019, to nie byłbym pewny losu Sergeya Sirotkina.
Zapytacie – ale co wówczas z budżetem tej ekipy. Jak poradzą sobie bez kasy Papy Strolla i odchodzącego Martini? Williams – co warto jeszcze raz podkreślić – nie ma najmniejszego budżetu w stawce, a nawet odejmując pieniądze SMP i Strolla, będzie przed dwiema ekipami, które obecnie zajmują wyższe miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Gdy odejmiemy pieniądze Martini, będzie na równi z przedostatnią pod względem zamożności.
Ich problemem jest… zbyt wielu pracowników. I to oni “zjadają” środki, które w innych ekipach są przeznaczane na rozwój bolidu w bardziej zautomatyzowany sposób. Nie wiem, czy Williamsa czeka restrukturyzacja i zwolnienia, ale fakt, że będą od przyszłego roku korzystać ze skrzyni i tylnego zawieszenia od Mercedesa, może to sugerować.
Williams może zatem obejść się bez tych pieniędzy i skorzystać ze wsparcia, które pozostawi (?) SMP i wniesie inny kierowca, na przykład Robert Kubica. Trwają poszukiwania nowych sponsorów i jeżeli się to uda, budżet ekipy z Grove może pozwolić na odbudowanie się w sezonie 2019, do którego już teraz zaczynają się mocniej przygotowywać – po zakończeniu całkowitej przebudowy FW41.
Reasumując ten długi wywód, to Williams staje się faworytem do zatrudnienia Roberta Kubicy w sezonie 2019. Nie spodziewajmy się, że Stroll przeniesie się do Force India wcześniej.
Kimi
Bardzo przykrą wiadomością z dziś, której niestety mogliśmy się spodziewać, jest śmierć Sergio Marchione, szefa Ferrari. W kontekście miejsca w ekipie na sezon 2019 nie jest to raczej kluczowy fakt, choć mówi się, że więcej do powiedzenia może mieć teraz Sebastian Vettel, a on z pewnością postawi na Kimiego Raikkonena. Dlaczego? Polecam obejrzenie Grand Prix Niemiec.
Jeżeli jednak Kimi odejdzie, to według mnie na emeryturę, a do Ferrari trafi… totalnie nie wiem kto. I moja wiedza nie pozwala nawet snuć domysłów – szczególnie po Hockenheim, gdzie wyraźnie zaznaczone zostało, czego oczekują Włosi po koledze Sebastiana Vettela. Od wielu lat do Ferrari nie przychodzi się by później awansować. Przychodzi się w dwóch celach – albo żeby walczyć o mistrzostwo albo żeby pomagać drugiemu kierowcy w tej walce. I nie widzę w tym zadaniu Charlesa Leclerca. Ani Fernando Alonso, o którym ostatnio mówi się często.
Zmiany mogą odbyć się w obrębie ekip napędzanych silnikami Ferrari. Jeżeli Romain Grosjean nie zaliczy wielu takich wyścigów jak w Austrii czy na Hockenheim, to może ustąpić miejsca Leclercowi, a ten na przykład Giovinazziemu.
W kontekście naszej sprawy, nie spodziewam się, że Robert Kubica – jeżeli znajdzie miejsce w F1 w 2019 roku – miał za plecami jednostkę oznaczoną wierzgającym ogierem. A jeżeli (jak mawiają członkowie kabaretu Ani Mru Mru) goniliby mnie Niemcy z psami i musiałbym wybrać, że to będzie jednak bolid z symbolem Ferrari, to minimalne szanse dałbym na angaż w Sauberze.
Daniel
Na ten moment, raczej mało prawdopodobne wydaje się by Robert znalazł się w Renault, które ma problem z klęską urodzaju. Tak długo walczyli o Carlosa Sainza, mają niezatapialnego Hulkenberga, a teraz jeszcze wygrali opcję na Estebana Ocona, kierowcę, który z pewnością powinien pozostać w F1, ale który sporo ryzykuje bo jeżeli przejdzie do Renault, przestanie być kierowcą programu Mercedesa.
W Red Bullu nic się nie zmieni i niewiadomą pozostaje Toro Rosso. Zostanie w nim Pierre Gasly. Na pewno odejdzie z niego Brendon Hartley, a Red Bull dwoi się i troi by zastąpić go kimś ze swojego programu rozwojowego, którego źródełko wydaje się już wysychać. Oczywiście na brak ofert z pewnością nie narzekają, bo wielu jest kierowców chcących tam jeździć, łącznie pewnie z Robertem Kubicą, którego przecież Toro Rosso ma obserwować – według doniesień dziennikarzy.
Dla Toro Rosso wzięcie Kubicy z wielu względów byłoby korzystne, pytanie jednak czy dadzą sobie spokój ze swoimi młodzikami.
Jeżeli Renault weżmie Ocona, to Carlos Sainz może znaleźć się w McLarenie – za Fernando Alonso, choć tam trzeba jeszcze poczekać na decyzję Fernando Alonso. Trudno obecnie określić, jak mocna jest pozycja Stoffela Vandoorne`a, bo w tym sezonie ma on fundamentalny problem z samochodem, który sprawia, że nie da się – podobnie jak w przypadku obu kierowców Williamsa – określić jego prawdziwej formy.
Niezmiennie – pozostaje nam czekać, ale test, który Robert Kubica przejedzie za tydzień, wydaje się być bardzo ważny.