Robert Kubica udzielił ciekawego wywiadu dziennikowi Rzeczpospolita i choć jego wydźwięk nie jest optymistyczny, to Polak mówi, że nadal liczy na miejsce w Formule 1 w 2019 roku i wie, że jest w stanie rywalizować na wysokim poziomie. Robert przyznaje, że zamieszanie na rynku kierowców raczej mu nie sprzyja. Mówi również, że gdyby był szefem zespołu, nie dałby sobie szansy.
„Trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, z odpowiednim uśmiechem, i może się uda. Wiadomo też, że każdy próbuje wywalczyć sobie, czy też wykorzystać, okazję do ścigania, ale moim zdaniem nie można tego robić za wszelką cenę. Tym bardziej, że w pewnych momentach przy wyborze kierowców idzie się drogami, które są mi dalekie” – mówi Robert, pytany o to, co jeszcze musi zrobić by trafić do F1 w roli kierowcy wyścigowego.
Niestety, Robert w tym wywiadzie znów sam robi sobie negatywny PR i zapytany o to, czy będąc szefem zespołu sam dałby sobie szansę, odpowiada:
„Pewnie nie, dlatego że tak naprawdę, jak wygląda moja sytuacja, wiem tylko ja. Wszyscy widzą moje ograniczenia, ale nie widzą rzeczy, które się znacznie polepszyły. To jest normalne u każdego człowieka, który ma jakieś ograniczenia lub deficyt, że w innych obszarach staje się znacznie lepszy”.
Padło również pytanie, czy zamieszanie na rynku transferowym pomaga mu: „Nie sądzę, ale zdaję sobie sprawę, że może być duże zamieszanie”
„Nigdy nie mów nigdy. To będzie bardziej zależało ode mnie i od moich decyzji niż od wieku. Trzy czy sześć miesięcy niczego nie zmienią” – odpowiada Robert, zapytany, czy jeżeli nie uda mu się w 2019 roku, będzie próbował wrócić do F1 w sezonie 2020.
Całą rozmowę Mikołaja Sokoła z Robertem przeczytacie TUTAJ.