Bardzo interesująca rozmowa z Robertem Kubicą ukazała się na łamach formulapassion.it. Robert odnosi się w niej do pokazywanych przez dziennikarza zdjęć z jego kariery, mówiąc o wypadku, przez który „stracił wiele, ale jeszcze więcej się nauczył”, zwycięstwach, Williamsie i Janie Pawle II. Przeczytajcie niżej m.in. o tym, dlaczego przez ponad pół wyścigu na Monzy, niesłusznie machano mu niebieskimi flagami.
To konferencja prasowa po Grand Prix Włoch 2006. Oczywiście, pamiętam cały ten dzień. Moje pierwsze podium w trzecim wyścigu Formuły 1 z BMW. Jeżeli się nie mylę, to moment tuż po tym, jak Schumacher ogłosił swoje przejście na emeryturę. To zdecydowanie bardzo przyjemny moment dla mnie – zdobycie podium w trzecim wyścigu samochodem, który – mimo że dobry na Monzy – nie był bardzo konkurencyjny. To było bardzo szczególne. Nadal pamiętam, że przez ponad połowę wyścigu marshale machali mi niebieskimi flagami, widząc mnie przed Ferrari. Myśleli, że jestem dublowany, a ja byłem przed Felipe Massą.
Wielka Brytania, rok 2015. To zdjęcie bardzo mocno podkreśla kontrast między moim życiem na torze, a w rajdach. Dwie różne dyscypliny, fascynujące dla tych, którzy lubią się ścigać, ale bez wątpienia bardzo różniące się od siebie. Porównując je można stwierdzić, że to dwie skrajne rzeczy.
Dobrze to pamiętam. To były mistrzostwa Europy w Niemczech z dwoma przyjaciółmi i historycznymi rywalami. Ścigaliśmy się ze sobą od 1998 roku. Byliśmy w tej samej kategorii wiekowej – Nico Lewis i ja jesteśmy z 1985 (Robert urodził się 7 grudnia 1984 – przyp. MC). Jeżęli się nie mylę, Lewis jest ze stycznia więc jest tylko miesiąc młodszy ode mnie. Ścigaliśmy się wiele razy, tym razem ja wygrałem.
Och, Kanada 2007. Bardzo trudny weekend, również oprócz wypadku. Jadąc tam, miałem nadzieję, że będzie dobrze. Rok wcześniej, jako trzeci kierowca, jechałem bardzo szybko. Od piątku jednak miałem duże problemy z samochodem. Nie mogłem ukończyć sesji bez problemów technicznych, a potem zdarzyło się co się zdarzyło. Dotknęliśmy się z Jarno, moje przednie skrzydło uderzyło w jego tył, uderzyłem w ścianę. Ten naprawdę prerażający wypadek, ale skończył się w najlepszy możliwy sposób – dzień później wyszedłem ze szpitala bez draśnięcia.
Rok później. Moje pierwsze i jedyne zwycięstwo do dziś w Formule 1. Z drugiej strony, jedyne zwycięstwo dla BWM jako zespołu. To był jeden z najlepszych momentów mojej kariery, ale jednocześnie bardzo trudny dzień. Wiedziałem, że druga część sezonu będzie znacznie trudniejsza dla mnie. Zacząłem bardzo dobrze w 2008 roku i po zwycięstwie byłem nawet na czele klasyfikacji kierowców. Byłem świadom tego, że zespół przerwał pracę nad samochodem na 2008 i skoncentrował się na aucie na przyszły rok. To był priorytet dla BMW. Miał być KERS i byli bardzo podekscytowani tą ideą. Szansa na zwycięstwa przy użyciu nowej technologii, sprawiała, że czuli się dumni. Ale w drugiej części tamtego sezonu nie byliśmy już w stanie walczyć z Ferrari i McLarenem. Szkoda, straciliśmy wielką szansę do walki o tytuł do końca.
To nie jest zdjęcie, które często widywałem. To była ważna część mojego życia. Może nawet ważniejsza z prywatnego punktu widzenia niż sportowego. Moja kariera nagle się zatrzymała. Byłem jednym z najbardziej obiecujących kierowców Formuły 1 w padoku, a tymczasem leżałem z wieloma złamaniami w łóżku szpitalnym. Powrót do Formuły 1 był trudnym i wyboistym procesem. Wypadek ten zabrał mi bardzo wiele, ale nauczył mnie jeszcze więcej. Czuję się inną osobą, niekoniecznie lepszą, ale inną. Dziś doceniam rzeczy, których nie zauważałem wcześniej i widzę świat trochę inaczej. Nie zaprzeczam, że doświadczyłem trudnych momentów, ale miałem szczęście ponieważ spędzając wiele miesięcy w szpitalu, zdałem sobie sprawę, że nie wszyscy, którzy doświadczyli takich obrażeń, wychodzą z nich. To było szczęście w nieszczęściu. Musimy zawsze patrzeć na pozytywne strony.
Dla nas Polaków, nie tylko dla mnie, to zdjęcie znaczy wiele. Sprawił, że staliśmy się znani na całym świecie i nauczył nas tego, że nawet z takiego kraju jak Polska, który był w poważnym kryzysie od 30 lat, można osiągać wielkie cele siłą i poświęceniem. Jan Paweł II był jedną z najważniejszych postaci w historii naszego narodu. Należy się mu wielki szacunek za to, co zrobił dla nas wszystkich.
Williams dał mi szansę w ubiegłym roku by wrócić do jazdy w Formule 1. W tym roku, dzięki nim, wróciłem do padoku, nawet jeżeli to tylko rola trzeciego kierowcy. Oczywiście, wolałbym jeździć, ale biorąc pod uwagę moją historię, moją przeszłość, nie mogę nie dziękować Williamsowi za tę wielką szansę by kontynuować robienie tego, co kocham.
Moi młodzi koledzy z zespołu. Zdecydowanie mają trudny sezon. Samochód jest zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań i mamy problem. Dla nich jest to trudne i byłoby również dla doświadczonego kierowcy. Naszym problemem nie są oni.
Źródło: formulapassion.it