Grand Prix Wielkiej Brytanii było kolejnym, w którym Romain Grosjean uszkodził bolid. I to dwukrotnie – w treningu oraz wyścigu, kończąc przy okazji starania o punkty Carlosa Sainza. I choć przez sędziów zostało to uznane za incydent wyścigowy, to władze Haasa zaczynają mieć powoli dość wpadek Francuza, który punktował tylko raz w tym sezonie.
Grosjean aż do Grand Prix Austrii był jednym z dwóch kierowców, którzy nie mieli punktów w 2018 roku. Dzięki 4. miejscu na A1-Ring zdobył 12 punktów, ale i tak jest aż 27 punktów za swoim kolegą z zespołu, Kevinem Magnussenem. Gdyby punktował tak, jak Duńczyk, Haas byłby przed Renault w klasyfikacji konstruktorów.
Wczoraj wjechał w bolid Carlosa Sainza po tym, jak zaliczył uślizg i tak zakończył swój udział w Grand Prix Wielkiej Brytanii.
“Nie nazwałbym tego pechem. To frustrujące. Wierzyliśmy, że teraz wszystko będzie szło lepiej, ale znów musimy wychodzić z trudnej sytuacji. Uda nam się to, ale to zawsze trudna praca, którą powinniśmy przekładać na zdobywane punkty zamiast ponownego podnoszenia się. Powinniśmy celować wysoko, ale w tym momencie marnujemy mnóstwo energii na wychodzenie z problemów. Zawsze gonimy, zamiast iść do przodu” – powiedział w Wielkiej Brytanii Guenther Steiner, szef Haasa.
Nadal jednak deklaruje wsparcie dla Grosjeana: “Takie jest nasze zadanie, gdyż potrzebujemy sukcesu jako zespół” – mówi, podkreślając jednak, że jest granica, po przekroczeniu której, nie będzie można już tolerować straty punktów.
“Nie wiem, gdzie się ona znajduje, nie jesteśmy jeszcze przy niej, ale na pewnym etapie musimy przestać tracić punkty. Nie możemy działać tak, jak teraz. Jesteśmy w połowie sezonu i straciliśmy mnóstwo punktów przez własne błędy. To nie do zaakceptowania” – dodał Steiner.
Źródło: racefans.net