Choć za nami „dopiero” dwa piątkowe treningi, to już widzimy, że to nie będzie weekend Williams Martini Racing. Lance Stroll i Sergey Sirotkin mają sporą stratę do reszty stawki, ale wszyscy wydają się być już pogodzeni z sytuacją, a Robert Kubica i Rob Smedley otwarcie sobie z niej żartują. I to na antenie zespołowej telewizji. Wygląda na to, że w Williamsie wiele rzeczy dzieje się swoim torem.
Podsumowanie piątku
„W pierwszym treningu przeprowadziliśmy wiele testów i eksperymetnów – zarówno aerodynamicznych, jak i hamulców. W drugim treningu realizowaliśmy nasz normalny program oceny opon – zarówno na dużym, jak i małym obicążeniu paliwem, a kierowcy mieli inne strategie treningu na miękkiej i supermiękkiej mieszance. Nie mieliśmy żadnych problemów w obu autach i zrealizowaliśmy zakładany plan. Drugi trening był trudniejszy jeżeli chodzi o balans i tempo ze względu na zmianę kierunku wiatru i straciliśmy nieco dystansu pomiędzy sesjami. Nie mniej, mamy mnóstwo fascynujących danych do przestudiowania by podjąć decyzje na kwalifikacje i wyścig i zrobić kolejny krok w naszym trwającym programie rozwojowym” – powiedział po treningach Paddy Lowe.
„To był kolejny piątek, ale warunki na torze zmieniły się mocno pomiędzy pierwszym, a drugim treningiem. Będziemy mieli teraz briefing, przeanalizujemy wszystko i spróbujemy rozwiązać kilka problemów. Potem zobaczymy, co będziemy mogli zrobić jutro. Mamy standardowe rzeczy do pracy i spróbujemy znaleźć kolejne dziesiąte, ale forma samochodu jest mniej więcej taka, jakiej się spodziewaliśmy. Jesteśmy gdzie jesteśmy i będę po prostu jechał najszybciej jak potrafię. Wszystko się może zdarzyć i może spadnie kilka kropel deszczu”.
„To był długi, trudny dzień. Przewidziałem, że będzie ciężko. Udało nam się przejść przez pewne interesujace rzeczy i zebraliśmy rozsądne dane. Zbierając wszystko do kupy, możemy spodziewać się pewnego postępu jutro, ale jednocześnie musimy być realistami i mieć świadomość, że nie będzie to imponujący krok jeżeli chodzi o formę bolidu. Jutro będzie ciężko, ale tak to już jest”.
Bez zmian
Można było spodziewać się, że Williams nie będzie szybki na Paul Ricard i ich forma zaskoczeniem nie jest. I jak widać powyżej, oni nie denerwują się już na to ani nie starają się ukryć słabszej formy. Choć to właściwe podejście, to jednak odnoszę wrażenie, że tam brak jest ogólnej mobilizacji, determinacji i zawziętości w dążeniu do jak najszybszego rozwiązania problemów. Wydaje mi się, że w sytuacjach kryzysowych potrzebny jest ktoś twardy, bezkompromisowy, który weźmie całe towarzystwo, wyznaczy jasne cele i będzie liderem. A tam wygląda to jakby każdy sobie rzepkę skrobał – łącznie z kierowcami.
Zastanawiam się zatem, jak idą prace nad gruntownymi poprawkami, które mają być wprowadzone za niecały miesiąc. Jeżeli wszystko byłoby na dobrej drodze, to raczej wypowiedzi byłyby nieco inne. Być może jednak to tylko moje odczucia i Williamsowi uda się na Grand Prix Niemiec przygotować poprawki, które dadzą im 1-1,5 sekundy w stosunku do rywali. Patrząc na obecną stratę pozwoli im to na walkę o pozycje 10-12.
Idą grubo
Od zawsze WilliamsTv wprowadzało humorystyczne akcenty do weekendu wyścigowego. Można powiedzieć, że w tym sezonie jedyne podczas trzech dni grand prix. Karun Chandhok, Rob Smedley i Robert Kubica zazwyczaj rozmawiają o niczym, ale w sytuacji Williamsa to chyba najlepszy temat. Żartów jest tam sporo i coraz częściej dotyczą one samej formy Williamsa. Wczoraj panowie przeszli samych siebie, żartując – z inicjatywy Roberta – że nowe koszulki to jedyna poprawka, jaką ekipa przywiozła do Francji. Przyznam szczerze, że to „gruby” tekst jak na wypowiedź dla klubowej telewizji, szczególnie wypowiadany czy popierany śmiechem przez kogoś, kto oficjalnie jest „head of vehicle performance”.
Stojąca obok Sophie Ogg, która nadzorowała nagranie, puściła je chyba tylko dlatego, że uwielbia Roberta, chociaż ja na jej miejscu bym tego nie przepuścił – tyle że ja należę do tych zawsze spiętych 😉
Tak czy siak, wypowiedź Roberta podchwyciły nie tylko polskie, ale i zagraniczne media, podając ją jako dowód brutalnej sytuacji w Williamsie.
Fakt, że Robert może pozwolić sobie na taką wypowiedź nie musi wiele oznaczać. Można ją potraktować zarówno jako oznakę bardzo mocnej pozycji Kubicy w zespole lub jako fakt, że nie wiąże swoich wielkich nadziej z tą ekipą. Ale być może wyciąganie jakichkolwiek wniosków jest zbyt pochopne. Na pewno jednak nie jest tak, że Robert za wszelką cenę stara się przypodobać władzom ekipy. Ale to akurat jest absolutnie w stylu Kubicy.
Co dalej?
Niestety, raczej będziemy się tak bujać przez najbliższe dwa tygodnie, patrząc na Williamsa na końcu stawki. Red Bull Ring niby ma proste, na których Williams może nieco zyskiwać, ale z drugiej strony szybkich łuków tam nie brakuje. Jeszcze gorzej może być na Silverstone, którego pierwszy sektor to niemal wyłącznie szybkie łuki.
Pozostaje zatem czekać i mieć nadzieję, że uda się coś poprawić, bo oglądanie tej ekipy na końcu stawki nie należy do przyjemnych.