Wyścig, który dla Roberta Kubicy był pierwszym w karierze w Formule 1, jemu przyniósł pierwsze zwycięstwo. I to mimo że był już w F1 od dawna. Opis Grand Prix Węgier 2006 stanowi jedynie mały fragment książki “Jenson Button – życie na maksa”, która jutro ukaże się w księgarniach. Muszę przyznać, że dla fanów Formuły 1 – szczególnie w Polsce, gdzie takie publikacje to rzadkość – to pozycja obowiązkowa, pozwalająca dowiedzieć się nie tylko jak skromny syn sprzedawcy samochodów z brytyjskiego miasteczka został mistrzem świata F1, ale również poznać Formułę 1 taką, jaką nie wszyscy mogą ją pamiętać.
Charakter książki
Co bardzo mi się podobało w tej książce, to charakter narracji. Nie czytamy tam o przeżyciach wewnętrznych bohatera, dokładnie analizującego zakamarki swojej duszy i opisującego natchnienie Boże, którego doświadczał wygrywając wyścigi. Mamy “jedynie” ubrane w ładniejsze słowa, z ograniczoną liczbą przekleństw (ale nie wyeliminowaną do zera), opowiadanie dawnego kumpla, z którym spotkaliśmy się przy piwie po latach.
Jest przy tym sporo humoru i opowiadania pozbawionego konwenansów czy PR. Wystarczy przytoczyć jeden fragment, dotyczący ustawiania na polach startowych przed wyścigiem:
“Kiedy po zakończeniu okrążenia instalacyjnego dojeżdżam do prostej startowej, na której samochody ustawiają się przed rozpoczęciem okrążenia rozgrzewkowego, zatrzymuję się i gaszę silnik – na torze przebywa w tym czasie mnóstwo ludzi, ekipy telewizyjne, mechanicy, VIP-y i Bóg jeden wie, kto jeszcze – dlatego wolę nie ryzykować i pozwalam moim mechanikom przepchnąć samochód na właściwe pole startowe. Manewrując samodzielnie w takim tłumie, mógłbym komuś zrobić krzywdę. Albo, co gorsza, uszkodzić samochód”.
Rodzina
Jeszcze gdy jeździł w Formule 1, mogliśmy zaobserwować, że Jenson Button jest bardzo związany ze swoją rodziną, a szczególnie z tatą i bałem się nieco, że ten wątek może zdominować autobiografię Buttona. Na szczęście moje obawy nie potwierdziły się. Oczywiście, jest sporo fragmentów dotyczących relacji rodzinnych. Jenson wspomina, że był bardzo nieśmiały, bał się wychodzić z domu, a szkoła była dla niego męczarnią. Nie mógł doczekać się piątku i początku weekendu wyścigowego.
Bardzo spodobał mi się fragment wspomnień z początków fascynacji Formułą 1, który później znalazł odzwierciedlenie w dalszej części książki:
“Kiedy byłem dzieckiem, wszyscy kierowcy F1 byli moimi bożyszczami. Tak jak każdy mały chłopiec zafascynowany Formułą 1, podziwiałem ich i marzyłem o tym, by stać się jednym z nich, ale oczywiście nie liczyłem na to, że moje marzenia się kiedykolwiek spełnią. Każdy, kto zasiadał za kierownicą bolidu F1, wydawał mi się superbohaterem. Dopiero po latach przekonałem się, że nie ma to wiele wspólnego z prawdą”.
Jenson nie wdawał się w szczegóły dotyczące rozwodu rodziców, nie użalał się nad tym, jak to rozpadła się jego rodzina i to chyba dobrze, bo nie o tym miała być jego autobiografia. Mamy natomiast mnóstwo świetnych wspomnień dotyczących kartingu, początków kariery i rywalizacji z kierowcami, którzy później dochodzili wysoko w motorsporcie.
Podręcznik
Pisząc o kartingu oraz późniejszych seriach Jenson przy okazji udziela czytelnikowi wielu cennych wskazówek dotyczących techniki jazdy, które dla mnie – jeżdżącego w kartingu halowym – są bardzo ciekawe. Dodają one wyścigowego charakteru tej książce, choć od razu trzeba zaznaczyć, że tych fragmentów technicznych nie ma zbyt wiele, bo jak sam przyznaje, nie jest specem od inżynierii aut F1.
A sprawa polska…
Cóż, Jenson skupia się głównie na sobie w tej książce i trudno wyłapać tam jakieś “polskie wątki”, ale jest jeden dotyczący jego ojca:
“Przez pewien czas sprzedawał w swoim salonie polskie samochody marki FSO – prawdopodobnie najbrzydsze wozy, jakie jeździły wówczas po naszych drogach. Aby przyciągnąć klientów, wymyślił specjalną promocję: kup samochód FSO, a dostaniesz wczasy gratis. Koszt takich wczasów wynosił mniej więcej 100 funtów, ale tata podniósł cenę samochodu o dwa tysiące i zachwalał tę ofertę jako okazję życia. Przygotował nawet okolicznościową ekspozycję: wysypał przed jednym z aut stertę piasku i dla lepszego efektu dorzucił wiaderko, łopatkę oraz plażową piłkę. Voila! Plaża w salonie samochodowym. Klienci byli zachwyceni. „Proszę bardzo, oto najbrzydszy samochód pod słońcem, nie licząc Łady Riva. Dodaję do niego wczasy, których cenę zawyżyłem o dwa tysiące procent”. „Wspaniale! Gdzie mamy podpisać?”
O Robercie Kubicy jest tylko kilka krótkich wzmianek przy okazji relacjonowania poszczególnych wyścigów.
Williams
Pierwszym zespołem Jensona Buttona w Formule 1 był Williams. Kulisy zatrudnienia Jensona w tej ekipie są dość niezwykłe i możemy przekonać się, że zwlekanie do ostatniej chwili to rutynowe działanie w Williamsie jeżeli chodzi o wybór kierowców. Przy okazji poznajemy bliżej Sir Franka Williamsa czy Patricka Heada i ich metody działania, znacznie różniące się od tego, jak zachowuje się choćby Flavio Briatore, z którym Button również współpracował.
Dawna F1
Co bardzo podoba mi się w “Jenson Button – życie na maksa” – to mnóstwo smaczków z Formuły 1 z czasów, o których mogliśmy już zapomnieć – sesje testowe kilkanaście razy w roku – również prywatne, wielkie pieniądze, rywalizacja legend czy wreszcie nieco bardziej “ułożeni” kierowcy.
Swego rodzaju kwintesencję tamtych czasów zawiera fragment dotyczący incydentu z policją.
“Dwa dni później w gazetach ukazała się informacja o tym, że zostałem przyłapany na jeździe z niedozwoloną prędkością. Najadłem się trochę wstydu, a potem poszedłem porozmawiać z przedstawicielami BMW (silniki Williamsa napędzało wtedy BMW i to ten producent dał Buttonowi auto by przejechał z Le Mans do Monako – przyp. MC). […] Kazali mi się nie przejmować. Powiedzieli nawet, że gdybym od razu się z nimi skontaktował, to zapłaciliby za mnie mandat. W tamtych czasach samochody z silnikami Diesla uchodziły za powolne, dlatego informacja o tym, że BMW z dieslem pędziło 227 km/h, byłaby dla ich firmy znakomitą reklamą”.
Czytając te wszystkie fragmenty tęskniłem za tamtejszą F1 – potężnymi silnikami, wielkimi pieniędzmi, rozrabiakami w autach, nieograniczonym testowaniem i twardą rywalizacją na torze bez konieczności wciskania przycisków DRS.
O partnerach z zespołu
To chyba jeden z tematów tabu świata F1, choć co jakiś czas dowiadujemy się kulis współpracy poszczególnych zawodników. Jenson pisze o tym, jak traktowali go tak sławni kierowcy jak Ralf Schumacher, Jacques Villeneuve czy Lewis Hamilton gdy był ich partnerem z zespołu. I chyba wszyscy domyślacie się, że nie były to bardzo pozytywne wspomnienia. Te fragmenty dotyczące innych kierowców są kolejną wskazówką do postrzegania rywalizacji w Formule 1 od Buttona.
Odpowiedzi
Na jakie pytania znajdziemy odpowiedzi w tej autobiografii?
– Dlaczego Button nie zdał za pierwszym razem egzaminu na prawo jazdy,
– Jak udało mu się przystąpić do pierwszego wyścigu bez superlicencji,
– Dlaczego przez Jensona Buttona nie zobaczyliśmy zdjęć nagiego Davida Coultharda,
– Dlaczego ojcu Jensona Buttona Lewis Hamilton może zawdzięczać karierę w F1,
– Dlaczego będąc w domu Hugh Heffnera bał się, że słynny Playboy zaraz wykorkuje,
– Którego aktora Button najlepiej udaje,
– Dlaczego wysłał do Berniego Ecclestone`a kartkę świąteczną z dedykacją “Dla Berniego, ofiary”,
– Kiedy pomyślał sobie: “Mam trzydzieści lat, a ten facet wrzeszczy na mnie jak na smarkacza”,
– Gdzie pomylono go z Sebastianem Vettelem i dzięki temu zjadł darmową kolację,
– Jak waląc w gong przy zamawianiu kolejki alkoholi złamał palec na 4 dni przed wyścigiem,
Łyżka dziegciu
Jedyny zarzut, jaki mogę mieć do książki to tłumaczenie, które ogólnie jest dobre czy nawet bardzo dobre, a szczegóły techniczne nie są poprzekręcane. Widać jednak, że tłumacz nie ogląda na co dzień F1 i tak możemy spotkać takie kwiatki jak odmiana “zostałem wyprzedzony przez Fernanda Alonsa”, co jest teoretycznie poprawną formą, ale gdyby któryś z komentatorów telewizyjnych w Polsce użył takiej odmiany, zostałby wyśmiany. Ale to chyba dość normalna sprawa przy tłumaczeniu bardziej fachowych książek.
Dziwi również bardzo pobieżne potraktowanie ostatnich sezonów Buttona w Formule 1, ale biorąc pod uwagę, że większość z nas raczej dobrze je pamięta, to chyba nie będzie to stanowiło większego problemu, gdy wygląda na to, że znacznie ciekawsza była F1 z początków kariery Buttona, a o niej dowiadujemy się znacznie więcej.
Reasumując…
Wierzcie mi, powiedzieć o mnie “mól książkowy” to tak jakby powiedzieć, że Kimi Raikkonen jest Justinem Bieberem Formuły 1. W swojej dotychczasowej pozanaukowej karierze, prawdopodobnie więcej książek przesłuchałem niż przeczytałem, ale od autobiografii Jensona Buttona momentami nie mogłem się oderwać mimo Świąt. Mogę ją z czystym sumieniem polecić bo fajnie uzupełnia luki w znajomości nie tylko kariery Jensona, ale również w wiedzy o Formule 1.
Książka Jenson Button – Życie na maksa, będzie miała premierę 4 kwietnia nakładem wydawnictwa Insignis. Znajdziecie ją w największych księgarniach stacjonarnych i w Internecie.