Zbudowałem bolid F1. Nie było łatwo. Zatrudniłem najlepszych specjalistów, użyłem najlepszych dostępnych komponentów, spędziłem godziny na projektowaniu narzędzi do produkcji części mojego auta. Ledwo zdążyłem z jego złożeniem przed testami, na które tak bardzo czekałem. Dałem radę, otarłem pot z czoła, wypłaciłem ludziom premie oraz nadgodziny. Ruszyłem na testy, żeby sprawdzić jaki efekt przyniosły moje starania.
Dałem auto do sprawdzenia swoim kierowcom a oni mówią:
„Szefie coś jest nie tak, bardzo wieje w zakrętach a te opony jakieś takie dziwne, ciągle zimne“
Jestem załamany, tyle starań a moje auto nawala. Odwracam głowę i widzę Człowieka , który marszcząc brwi, patrzy przez moje ramię na ekran z danymi.
Pytam – „Pojedziesz Człowieku?“
„Tak“ – odpowiada. Pojechał i wrócił.
„I co?“- pytam.
“Nic! Już nie wieje – dziurę znalazłem“
„A opony?“
„Opony gorące, możesz na nich, jajecznice dla załogi usmażyć, bo zmarzła.“
Jedząc smaczna jajecznice i układając plan dla Człowieka, nagle zaczynam się krztusić, bo przypomniałem sobie, ze ten Człowiek… nie może mieć planu. Co robić w tej pieprzonej sytuacji? Wszyscy pytają, dlaczego go nie wybrałem wcześniej? Co ja mogę powiedzieć…Może dzisiaj powiem tak:
„Byłem w wielu zespołach w przeszłości, w których kierowcy byli wybierani na podstawie subiektywnej opinii szefa i to prowadziło do mocno rozczarowujących rezultatów”.
Autor: wicher