fot. Alessandro Messi |
Powrót Roberta Kubicy na tor wyścigowy nie mógł skończyć się inaczej, niż spekulacjami na temat tego, czy Polak ma jeszcze szanse na powrót do Formuły 1. Są one chyba nadal bardzo nikłe, przede wszystkim ze względu na stan ręki. Nie wiemy nawet, czy Robert rozważa podjęcie próby powrotu, choć oczywiście deklaruje, że chciałby ponownie jeździć w królowej motorsportu. Czy kibice mają jednak podstawy do nadziei?
Co by nie mówić o dzisiejszej Formule 1, to ta seria mimo wszystko jest najbardziej pożądaną i każdy młody kierowca marzy o dostaniu się do niej. Nie do WEC, nie do Formuły E itd.
Robert Kubica mówi, że chciałby wrócić do F1. Chcieć, a móc to jednak dwie różne rzeczy, podobnie jak chcieć i próbować i chcieć i nie próbować. Wielu mówi, że chciałoby wygrać w totka, ale nie każdy z nich puszcza kupony.
Przede wszystkim stan ręki, ale…
Wyobraźcie sobie (od razu muszę zaznaczyć, iż będę pisał ze swojej pozycji a zatem faceta i liczne grono pań odwiedzających bloga – aż 40% wszystkich użytkowników! – proszę, aby odpowiednio zmieniały tę historię dla swoich potrzeb), że byliście z cudowną dziewczyną, takiej, że lepszą można sobie tylko wyobrazić, ale nie da się jej znaleźć. Z waszej winy (wasz błąd, nieprzyjemny zbieg oboliczności itp.) rozstaliście się. Ona sobie poradzi – jest przecież wspaniała. Wam też niczego nie brakuje, ale takich jak wy jest kilku. Niektórzy w takiej sytuacji staliby pod oknem tej dziewczyny z bukietem róż krzycząc „nie odrzucaj tej miłości”, wysyłali by ekipy telewizyjne z programu „I`m sorry” i czołgali by się, aby tylko do niej wrócić. Jeżeli by się zgodziła, to już zawsze bylibyście na jej łasce, na przegranej w związku pozycji.
Jeszcze inni w tej sytuacji przecierpieliby jakiś czas, powiedzieli sobie „zepsułem to, trzeba zapomnieć, nie narzucać się, może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja, abyśmy byli razem”. Nie zrywaliby jednak kontaktu ze wspólnymi znajomymi. Następnie „wrócili by do gry”, umawiając się z również atrakcyjną, ale już nie tak bardzo, dziewczyną. Od tej pierwszej dziewczyny trzymaliby się raczej z daleka, nadal mając zadrę w sercu.
Po co ta love story? Cóż, takie są moje przemyślenia na sprawę powrotru Roberta do Formuły 1. Oczywiście, stan ręki jest tu dominującą przeszkodą, której nie da się „przeskoczyć” i która jest zdecydowanie największym problemem w powrocie Roberta do F1. Zwracam jednak uwagę, że według mnie nie jest ona jedyną kwestią i powrót Roberta Kubicy do F1 to znacznie bardziej skomplikowanym zagadnieniem niż tylko kwestią sprawność ręki. Robert nie szukał na siłę sponsorów w 2012 i 2013 roku, nie błagał Toto Wolffa czy szefów Marussii o fotel w niektórych wyścigach itp. On nie chce wracać z podkulonym ogonem. To nie jego bajka.
Oczywiście, zaznaczę, że nie jestem żadnym specjalistą od psychiki Roberta Kubicy czy historii miłosnych, bo moja pierwsza dziewczyna jest obecnie moją Żoną, i dokładnie tyle samo ile dziewczyn miałem nieco dłuższych rozmów z Robertem Kubicą. Są to zatem jedynie moje przemyślenia i nikogo nie zmuszam do podzielania ich, ba – będę wdzięczny za wyrażanie zdań odmiennych.
Nadzieja
Jak by nie było, zawsze chcemy odzyskać to, co utraciliśmy. To naturalne. Przywrócenie status quo jest dość oczywistym dążeniem. Tak jest w przypadku Roberta, ale tak też jest również w naszym przypadku – jego kibiców.
Oczywiście, są osoby, które chciałyby aby Robert jeździł w rajdach i tam walczył o majstra. Ale tak jak już zauważałem, nie jest to teraz możliwe i może nie być w najbliższej przyszłości.
Większość z nas marzy – niektórzy z dużą nadzieją, inni z już mniejszą – aby Robert wrócił do Formuły 1. Powrót nie będzie jednak łatwy i nie wiemy nawet, czy Kubica podejmie jego próbę.
if (typeof CeneoAPOptions == „undefined” || CeneoAPOptions == null)
{
var CeneoAPOptions = new Array();
stamp = parseInt(new Date().getTime()/86400, 10);
var script = document.createElement(„script”);
script.setAttribute(„type”, „text/javascript”);
script.setAttribute(„src”, „//partnerzyapi.ceneo.pl/External/ap.js?”+stamp);
script.setAttribute(„charset”, „utf-8”);
var head = document.getElementsByTagName(„head”)[0];
head.appendChild(script);
}
CeneoAPOptions[CeneoAPOptions.length] =
{
ad_creation: 57178,
ad_channel: 11474,
ad_partner: 9209,
ad_type: 1,
ad_content: '470,540,850′,
ad_format: 6,
ad_newpage: true,
ad_basket: true,
ad_container: 'ceneoaffcontainer57178′,
ad_formatTypeId: 2,
ad_contextual: true,
ad_recommended: false,
ad_forceCategory: false,
ad_includePrice: true,
ad_includePicture: true,
ad_includeRating: false,
ad_customWidth: 640,
ad_rowCount: 1,
ad_columnCount: 3,
ad_bdColor: '9370db’,
ad_bgColor: 'ffffff’,
ad_txColor: '000000′,
ad_pcColor: 'FF7A03′,
ad_boldPrice: false,
ad_fontSize: 12,
ad_imageHeight: 100
};
Mit szerszego kokpitu
Raczej nie wiązałbym kwestii powrotu Kubicy do F1 ze zmianą przepisów i poszerzeniem bolidów (ale nie kokpitów). Obecne kokpity sprawdzają się zarówno jeżeli chodzi o względny komfort pracy kierowców, jak i bezpieczeństwo. Poszerzenie go, wykorzystując zmianę przepisów, byłoby heroicznym wysiłkiem, jeżeli miałoby służyć tylko jednemu kierowcy.
Nie sądzę, aby Kubica liczył w ostatnich latach na to, że będzie mógł wrócić dzięki przepisom. Jest to raczej taki człowiek, który chce wrócić wyłącznie za swoją sprawą i chce jednocześnie wrócić do sprawności.
Bez menadżera? Nie da rady
Robert od 2012 roku i rozstania się z Daniele Morellim, tak naprawdę pozostaje bez menadżera zajmującego się negocjacjami ze sponsorami czy zespołami. To Robert wszystko załatwia, uzgadnia. Ale on przede wszystkim jest kierowcą.
Osobiście uważam, że Robert bardzo dużo stracił, również w WRC, bez odpowiedniej opieki menadżerskiej. Być może łatwiej byłoby ze sponsorami, być może udałoby się podpisać kontrakt lub wynegocjować gdzieś lepsze warunki, być może byłyby gadżety zespołu w minionym roku czy częstszy kontakt z fanami. Oczywiście, menadżer to koszty, ale odnoszę wrażenie, że zwróciłyby się.
Dążę do tego, że jeżeli Robert chciałby podjąć próbę powrotu do F1, to musiałby wrócić do współpracy z jakimś menadżerem, który będzie dbał o jego sprawy.
Superlicencja
Tę kwestię już kilkukrotnie prostowałem, ale niestety jeszcze nie wszystkim udało się to przeczytać. Nowy system punktowy wprowadzony przy uzyskiwaniu superlicencji wcale nie zmusza Roberta do przejechania jakichś mniejszych serii wyścigowych. W regulaminie FIA zostawiła furtkę dla kierowców, którzy prezentują wysoki poziom sportowy, a historia ich startów oraz doświadczenie na torze sprawią, że będą się dobrze prezentować w F1. Tacy zawodnicy mogą otrzymać superlicencję bez konieczności zdobywania punktów. I chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że do tego grona zalicza się Robert.
Gdzie?
Cóż, rozważanie, do którego zespołu mógłby trafić Robert, nie ma według mnie sensu i nawet nie podejmę próby tego.
Powrót do F1 byłby czymś tak fenomenalnym, że byłaby to jedna z największych historii motorsportu, o ile nie największa. Nie wiemy jednak, czy ta opcja jest rozważana i zapewne dość długo się o tym nie przekonamy. Pozostaje nam czekać, dyskutować czy F1 jest jeszcze możliwa, jak mógłby wrócić Robert, gdzie mógłby trafić.
Osobiście nadal uważam, że szanse na powrót do F1 są niestety bliskie zeru, choć weekend na Mugello u wielu osób, również mnie, te szanse nieco zwiększył.
Pożyjemy, zobaczymy!