Podsumowanie minionego sezonu WRC w wykonaniu Roberta Kubicy nie jest zadaniem łatwym. Z jednej strony mieliśmy kilka wpadek w pierwszej części sezonu, z drugiej znakomite tempo w niektórych rajdach a z trzeciej mnóstwo przeciwności „losu”. Pewne jest natomiast, że W tym sezonie brakowało „kropki”. Zarówno „nad i” jak i kropki na zakończenie. Robert w motorsporcie nie powiedział jeszcze ostatniego zdania.
Słodko-gorzki
Swój drugi pełny (przynajmniej w planach) sezon w WRC Robert Kubica rozpoczął genialnie. Polak wygrał 4 OS-y w Rajdzie Monte Carlo, dwukrotnie będąc drugim. Niestety, mega szybkiej jeździe w czwartym samochodzie w stawce towarzyszyły też przygody i na dobrą sprawę już pierwsze wypadnięcie mogło zakończyć rajd. Ostatecznie Robert zaliczył w niedzielę wypadek, gdy przestały pracować jego hamulce. I ten Rajd utwierdził nas w przekonaniu, że Robert potrafi być bardzo szybki, również w swoim aucie. Warto podkreślić, że na czystych OS-ach Kubica był zdecydowanie najszybszy.
Rajd Szwecji zdominowały problemy techniczne, ale mimo nich Robert był w stanie wygrać OS. Tempo, w porównaniu z rokiem 2014, było bardzo dobre. W Meksyku było już gorzej. Tempo Roberta i Macieja było najgorsze w całym sezonie – średnio tracili aż 1,84 s/km.
Lepiej było w Portugalii, gdzie Kubica zdobył pierwsze punkty w tym sezonie, zajmując 9. miejsce. Był to dobry szutrowy rajd w wykonaniu naszej załogi.
Nadzieje wiązaliśmy z Rajdem Sardynii, ale niestety Robert nie przejechał w nim nawet połowy OS-ów. Najlepsze tempo pokazał ostatniego dnia, gdy na jednej z prób był nawet 4.
Pewnym przełamaniem był Rajd Polski, w którym Robert dojechał na najwyższym w tym sezonie miejscu – 7. A gdyby nie kapeć na ostatnim OS-ie mielibyśmy miejsce 6. Tempo było bardzo dobre i strata Roberta na kilometrze wyniosła tylko 0,43 s. Co ważne, po raz drugi udało się przejechać wszystkie OS-y.
W Rajdzie Finlandii znów mogliśmy się czuć rozczarowani. Mimo niezłego tempa, Kubica przejechał tylko 12 OS-ów. Nadzieje wiązaliśmy z asfaltowym Rajdem Niemiec, ale niestety, awaria pokrzyżowała plany Roberta i Macieja.
W Rajdzie Korsyki tempo naszej załogi było znakomite, ale niestety znów nie obyło się bez problemów – tym razem z oponami. Skończyło się na 2 punktach za 2. miejsce na Power Stage.
Swoje nieprzeciętne umiejętności Robert Kubica pokazał w Rajdzie Hiszpanii, w którym wygrał dwa OS-y. Niestety, ponownie na drodze do sukcesu stanęły problemy z oponami.
Bardzo podnoszący na duchu był Rajd Wielkiej Brytanii – kolejny, w którym Kubicy udało się zdobyć punkty, a co więcej, na Power Stage dojechał jako trzeci.
Robert nie wystartował w dwóch rajdach w tym sezonie. Zapewne nie taki był plan, ale biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się przed Rajdem Argentyny (choć tak naprawdę nie wiemy, co się stało, to jednak problem był bardzo poważny), to i tak mało opuszczonych rund.
W tym sezonie było zatem wszystko – i świetne tempo i słabe tempo. Były wygrane OS-y i były błędy, które kosztowały Rally 2. Było też niestety sporo awarii, które przeszkodziły w osiąganiu dobrych rezultatów. Najważniejszy jednak jest…
…postęp
Kubica, co sam podkreślał, poczynił niebywały postęp w ciągu ostatniego roku. W drugiej połowie sezonu był znacznie regularniejszym kierowcą i wielokrotnie podkreślał, że jego jazda mu się podoba. A znamy Roberta i wiemy, że rzadko jest z czegoś w 100% zadowolony.
Liczby
Myślę, że ciekawe będzie przedstawić liczby z tego sezonu. Posłużę się tu statystykami przygotowywanymi przez Lux Perpetua podczas każdego rajdu, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję.
Liczba startów: 11
Liczba OS-ów przejechanych: 162
Liczba czystych OS-ów (bez większych problemów technicznych, kapci, wyjazdów poza trasę): 152
Liczba OS-ów opuszczonych: 40
Liczba wygranych OS-ów: 9
2. miejsca na OS-ach: 10
3. miejsca na OS-ach: 4
Średnie miejsce na czystych OS-ach: 7,27
Średnia strata do zwycięzcy czystych OS-ów: 0,626 s/km
Oczywiście, liczba czystych OS-ów, gdyby odjąć drobne problemy ze zmianą biegów, oponami, hamulcami, dyferencjałem itp. które też kosztowały Roberta czas, byłaby znacznie niższa.
Statystyki pokazują w zasadzie to, co zostało już napisane – Kubica potrafi jeździć genialnie, ale niestety 20% nieprzejechanych OS-ów to nadal sporo.
Praca
Robert był zdecydowanie najbardziej zapracowanym kierowcą w tym sezonie WRC i niestety – co sam powiedział – najmniej czasu poświęcał na jazdę. Musiał wszystko organizować i nad wszystkim czuwać, wykonując pracę, którą w ekipach fabrycznych ma w obowiązkach kilka, jeśli nie kilkanaście osób. I jakoś dał radę, choć pewnie wolałby tych obowiązków nie mieć na głowie.
Plusy i minusy
Tu pokuszę się o bardziej subiektywne zestawienie. Według mnie największym plusem tego sezonu była jego druga część i postęp, jaki wykonał Robert. Wygrane OS-y cZasem mogą być kwestią szczęścia (choć nie twierdzę, że w przypadku Roberta tak było) i nie są zbyt wymierne, choć oczywiście bardzo mnie cieszyły. Równa i dobra jazda mimo przeciwności i dwa Power Stage zakończone punktami w drugiej części sezonu to według mnie ogromne plusy.
A minusy? Na pewno jest nim obecna sytuacja Roberta. Pytanie tylko, czy byłaby ona lepsza gdyby ukończył kilka rajdów więcej i w dwóch z nich byłby blisko podium (na przykład). Według mnie – niestety nie. Po stronie minusów zapisałbym jeszcze np. brak gadżetów zespołu Roberta, o które pytały setki osób. Według mnie na takim ruchu nikt nie mógł stracić, a zyskaliby wszyscy.
Przyszłość…
O tym, jakie są opcje Roberta Kubicy na przyszły sezon już pisano, również tu, wielokrotnie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jakie są najbardziej prawdopodobne – wybrane rundy WRC, DTM, WRC, rallycross, WRC2. Dla mnie ta kolejność nie jest przypadkowa. Na podstawie osobistych przekonań uważam, że Roberta zobaczymy w przyszłym sezonie w kilku europejskich i asfaltowych rajdach w barwach Lotosu, a jego auto będzie przygotowywał M-Sport. Czy do tych startów coś dojdzie? Tego nie wiem, ale opcja DTM wydaje się prawdopodobna. Gdybym jednak miał oceniać procentowo, to opcji startów w niemieckiej serii dałbym mniej niż 50%. Nie wyciągam jednak wniosków ze składu Mercedesa na testy DTM. Do rozpoczęcia sezonu jest jeszcze pół roku więc czasu na testy również. Jeżeli Robert nie wystartuje w Monte Carlo (a wg mnie wystartuje) to z każdym dniem będą większe szanse, że pojedzie właśnie w DTM.
Nie ma się co oszukiwać. Gdyby Robert Kubica urodził się 15 lat później, to nawet ze swoim talentem bez poważnego sponsora (a takiego w swojej wyścigowej karierze RK nigdy nie miał) nie dostałby się do F1. Dziś motorsportem rządzą pieniądze i nawet „wartość marketingowa” jaka idzie za kierowcą, nie odgrywa już takiej roli jak kiedyś. Nierówności sprzętowe powodują, że najlepsze zespoły nie muszą mieć wybitnych kierowców. Wystarczą im dobrzy. Ekipy ze środka stawki muszą już sięgać po paydriverów, ale nadal tych niezłych. Najgorsze ekipy mają paydriverów, którzy zwyczajnie wyłożą najwięcej.
Taki stan rzeczy niestety dotyka również WRC. Szczerze mówiąc wierzyłem, że Malcolm Wilson może sięgnąć po Roberta. Myślałem, że będzie to dla niego szansa na pokazanie, że Fiesta to dobre auto i pozbycie się złego wizerunku, jaki mógł pozostać po tym sezonie. Tak się jednak nie stało. Malcolm wybrał pieniądze. Na bok możemy odłożyć PR-owe gadki, że Camilli to wielki talent. Wilson mówi, że nigdy nie był tak podekscytowany nowym kierowcą. A zatem pewnie Eric wnosi sporo do budżetu. Pieniądze wnosi też Ostberg, nie mówiąc o Bertellim. Ale nie ma się co dziwić Wilsonowi i wieszać na nim psów. Podobnie jak Citroen woli on poświęcić sezon 2016 na przygotowanie auta i szczerze mówiąc z biznesowego punktu widzenia podjął dobrą decyzję.
Wracając do Roberta, z nim zawsze jest tak, że trzeba „oczekiwać nieoczekiwanego”. Zapewne Kubica wymyśli takie rozwiązanie, którym będziemy wszyscy zaskoczeni. Ale trzeba być przygotowanym na to, że może nie być to rozwiązanie, które nas bardzo ucieszy.
Tak czy siak czekają nas nerwowe dni. Jestem niemal pewien, że nie poznamy przyszłości Roberta przed ogłoszeniem listy zgłoszeń na Monte Carlo.
Tradycyjnie na koniec, podsumowanie filmowe: