Wymieniając na początku tego tygodnia opcje, jakie stoją przed Robertem Kubicą na przyszły sezon, nie wymieniłem sportu, który był obiektem sporych dyskusji już przed rokiem. Rally-crossowe Mistrzostwa Świata mogą okazać się niezłą opcją dla Roberta i chyba – biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi o ewentualnym powrocie do wyścigów – nieco zaskakującą.
Lista opcji, jakie są przed Robertem Kubicą jest liczna.Coraz mocniejszą opcją staje się rally-cross – sport widowiskowy i jeszcze mało znany w naszym kraju. Czy po rozpropagowaniu wyścigów i rajdów Robert teraz „wypromuje” kolejną dyscyplinę?
Taki scenariusz jest realny, a nawet, jak wynika z sygnałów, które do mnie dochodzą, najbardziej prawdopodobny. Jeżeli Robert zdecydowałby się w przyszłym roku na rally-cross, to jestem przekonany, że startowałby jednocześnie w innych seriach – zapewne w rajdach. Wybrałby zapewne wtedy pojedyncze starty w WRC lub może nawet cały sezon w WRC2. W tym drugim przypadku miałby już samochód, nad którym prace mógłby powierzyć np. M-Sportowi. Być może wszystko odbywałoby się ponownie ze wsparciem Lotosu, gdyż – jak dotarło do mnie po ostatnim tekście – „rozmowy trwają”.
Ponieważ ekspertem od rally-crossu nie jestem, poniżej przypominam bardzo ciekawy tekst Karola z ubiegłego roku, w którym przybliża on rally-cross.
Pokrótce tak można to najkrócej opisać. Mamy tu w finałach między 6 (Rallycrossowe MŚ) a nawet 10 (Global Rallycross Championship) samochodów na torze, który jest częściowo szutrowy i częściowo asfaltowy. Tory mają z reguły nie więcej niż 1,5 kilometra długości i są albo obiektami od podstaw stworzonymi do tego celu (np. Höljes w Szwecji, czy Hell w Norwegii albo Lohéac we Francji), lub zaadaptowanymi fragmentami torów wyścigowych (np. tor Istanbul Park w tym roku, czy Barcelona w przyszłym). Amerykanie idą o krok dalej i na potrzeby GRC są w stanie stworzyć tor od zera na ogromnym parkingu lub nawet w szczerym polu (vide Brazylia). Dystans wyścigów finałowych to 6 (FIA WRX) lub 10 okrążeń (GRC).
Tor Buxtehude w Niemczech / fot. FIA |
Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Globu – o co chodzi?
Coraz większe zainteresowanie w ostatnich latach tym sportem doprowadziło do powstania dwóch serii na najwyższym poziomie. Skupiająca się głównie wokół Ameryki seria Global Rallycross Championship oraz wywodząca się z wcześniejszych Rallycrossowych Mistrzostw Europy seria World Rallycross Championship. Rallycrossowe Mistrzostwa Świata są rozgrywane pod kierownictwem FIA, czyli tej samej organizacji, która ustala zasady w F1 i WRC. Obie serie poszły nieco innymi drogami w kwestiach sportowych, ale w żadnej z nich nie brakuje tego, co każdy kibic wyścigów chce widzieć – szybkości i bezpośredniej walki o pozycje. W dalszej części skupię się na opisaniu bliższej Europie serii WRX.
Sport idealny dla telewizji i kibiców
W przeciwieństwie do rajdów, wszystko odbywa się w jednym miejscu. Zaraz obok toru zlokalizowana jest strefa serwisowa, a na torach z reguły jest dużo miejsc, skąd widać praktycznie wszystkie zakręty. Wyścigi są krótkie i intensywne, a zasady proste. Kierowcy przejeżdżają praktycznie wszystkie zakręty pięknymi, czterokołowymi slajdami. Wyprzedzeń w ciągu 5-minutowego wyścigu potrafi być więcej niż w F1 podczas 70 okrążeń. To wszystko sprawia, że każdy, kto zobaczy rallycross na wysokim poziomie, opuszcza tor pod ogromnym wrażeniem. Odkąd relacjonowaniem zmagań najlepszych kierowców w tej dyscyplinie zajmuje się firma IMG Sports (ta sama, która robi przekazy z żużlowych Grand Prix), można na żywo śledzić świetne relacje z niedzielnych półfinałów i finałów. W niektórych krajach dostępne są one w telewizji, a w Polsce można je oglądać na żywo na stronie livestream.com w jakości HD. Etatowym komentatorem jest Andrew Cole, a w boksie razem z Brytyjczykiem zawody relacjonują świetnie dobrani goście – np. Kris Meeke czy Andy Jordan (mistrz BTCC i uczestnik rallycrossowych MŚ). Powtórki z zawodów już teraz pokazuje Polsat Sport.
Spójrzcie tylko na krótkie podsumowania finałów z dwóch tegorocznych rund MŚ:
Wielka Brytania:
Francja:
Relacje z wszystkich tegorocznych rund rallycrossowych MŚ są dostępne za darmo na livestream.com, pełną 2-godzinną relację z Francji można zobaczyć tutaj. Wszystkie transmisje dostępne są z kolei tutaj.
Skoków w rallycrossie też nie brakuje / fot. RallycrossRX.com |
Samochody – w 1,9 s do 100 km/h!
W kwestii przyspieszania do 100 km/h samochody rallycrossowe biją absolutnie wszystkie serie wyścigowe i rajdowe. Super miękkie opony, napęd na 4 koła i 600 koni mocy pozwalają się tym samochodom rozpędzać w optymalnych warunkach poniżej 2 sekund do „stówki”. Z zewnątrz auta rallycrossowe przypominają samochody WRC. Często zapożyczają elementy aerodynamiczne takie jak tylne skrzydło czy przedni zderzak od swoich rajdowych odpowiedników. O ile dawniej jednak samochody WRC częściej bywały bazą dla rallycrossowych aut, o tyle teraz najlepsze zespoły budują swoje samochody od początku pod rallycross. Z samochodami cywilinymi te auta mają niewiele wspólnego, bo nawet nie mają świateł, a szyby zastępuje wszędzie poliwęglan.
za kierowcą znajduje się 10-litrowy zbiornik paliwa i chłodnice |
Silniki to zazwyczaj 2-litrowe jednostki. Można stosować motory 1,6 i korzystać z niższego limitu masy, ale większość zespołów wybiera cięższe auto i więcej mocy i momentu (ponad 800 Nm) z 2 litrów. Moc trafia na drogę przez sekwencyjną skrzynię biegów i stały napęd na 4 koła.
Jedną z najbardziej charakterystycznych modyfikacji dla aut rallycrossowych jest przeniesienie chłodnicy do bagażnika. Przyczyna jest prosta – w standardowej pozycji chłodnica mogłaby bardzo szybko ulec uszkodzeniu, bo walki zderzak w zderzak i samochodowych zapasów na torze nigdy nie brakuje. Potężne wloty za drzwiami kierują powietrze do chłodnic.
Turbosprężarki wykorzystywane w kategorii Supercars swoją wielkościa zdecydowanie bardziej przypominają te stosowane w ciągnikach siodłowych, niż te z Golfa TDI… Jeśli chodzi o wielkość turbo, to jedynymi, którzy dotrzymują kroku rallycrossowi są drifterzy i ćwierćmilowcy. Naturalnie, rallycrossowe samochody mają systemy podtrzymania turba. To wszystko powoduje, że te auta strzelają, plują ogniem i robią piorunujące wrażenie.
Supercars (dawniej dywizja 1) to nie jedyna kategoria samochodów rallycrossowych. Oprócz tzw. „potworów” w zawodach biorą udział w swojej klasie zawodnicy w rallycrossowych autach Super 1600 (1600 cm3, bez turba, napęd na jedną oś), touring car (mniejsza ilość przeróbek w silniku dozwolona, 2 litry pojemności, napęd na tył) oraz RX Lites (rurowa konstrukcja nośna z kompozytowym nadwoziem i wolnossącym 4-cylindrowym silnikiem 2400 cm3).
Jak wygląda rallycrossowy weekend?
Zawody z reguły podzielone są na 2 dni. Przed weekendem robione jest badanie techniczne, a jazdy zaczynają się zazwyczaj w sobotę rano treningiem wolnym. Zawodnicy są wypuszczani w równych odstępach, by móc jechać pojedynczo i się zapoznać z trasą. Wyniki z wolnego treningu nie wliczają się do wyników zawodów.
Część właściwa zawodów podzielona jest na 2 rodzaje wyścigów: kwalifikacje i finały. Wyniki czterech serii wyścigów kwalifikacyjnych mają za zadanie wyłonić najlepszą dwunastkę weekendu i utworzyć kolejność startową do dwóch wyścigów półfinałowych. Liczy się łączny czas uzyskany z przejazdu 4 okrążeń toru. Można zatem wygrać swój wyścig, ale zająć odległe miejsce w klasyfikacji danej serii kwalifikacji, jeśli w innych grupach tempo było szybsze. Zawodnicy startują w grupach ustalonych na początku według klasyfikacji mistrzostw, a potem według wyników poprzednich biegów. Najniżej notowani zawodnicy startują na początku, a ostatni wyścig w danej serii kwalifikacji zawiera piątkę najszybszych kierowców weekendu.
Zawody we Francji lub Szwecji ogląda nawet 30 tysięcy widzów / fot. rallycrossworld.com |
Do wyścigów kwalifikacyjnych wszyscy startują z jednej linii, a w półfinałach pozycja na starcie zależy od pozycji wywalczonej w kwalifikacjach. Zarówno w wyścigach kwalifikacyjnych, jak i w wyścigach finałowych zawodnicy startują już w grupach.
Ustawienie na starcie w finale (u góry) i w kwalifikacji (na dole) |
Z każdego półfinału do finału awansuje trzech zawodników, by w ścisłym finale walczyć o zwycięstwo w całej rundzie. W finale zwycięzcy półfinałów startują z pierwszej linii, drudzy w półfinałach z drugiej, a trzeci z trzeciej.
fot. rallycrossrx.com |
Punkty
System punktacji w rallycrossie jest jednym z najbardziej sprawiedliwych w motorsporcie. Premiuje regularność i utrzymywanie szybkiego tempa, jednocześnie odpowiednio nagradzając zwycięzców całych zawodów. Schemat punktów przedstawia się następująco:
Przez biegi kwalifikacyjne prowadzona jest klasyfikacja pośrednia, gdzie sumowane są punkty z wyników poszczególnych wyścigów. Zwycięzca danej serii kwalifikacji (który uzyskał najlepszy łączny czas przejazdu 4 okrążeń) otrzymuje 50 punktów, za drugie miejsce jest 45 punktów, za trzecie 42, za czwarte 40 itd… W kwalifikacjach można zatem zdobyć maksymalnie 200 punktów do klasyfikacji pośredniej. Łączna suma punktów z czterech kwalifikacji ustawia klasyfikację pośrednią, czyli klasyfikację podsumowującą biegi kwalifikacyjne. Punktacja do mistrzostw wygląda następująco:
- 1 – 16 pkt
- 2 – 15 pkt
- 3 – 14 pkt
… - 16 – 1 pkt.
Przykład z życia, czyli tegoroczna runda ze Szwecji po kwalifikacjach wyglądała następująco:
fot. RallycrossRX.com |
Do klasyfikacji pośredniej dolicza się punkty zdobyte w półfinałach i finałach. Punktacja za półfinały to:
- 1 – 6 pkt
- 2 – 5 pkt
… - 6 – 1 pkt
Z kolei w ścisłym finale bonusem są 2 dodatkowe punkty dla zwycięzcy całej rundy. Klucz punktów to:
- 1 – 8 pkt
- 2 – 5 pkt
- 3 – 4 pkt
… - 6 – 1 pkt
W klasyfikacji łącznej mistrzostw sumuje się wszystkie wyniki z sezonu – nie odrzuca się żadnych najsłabszych wyników.
Joker lap – element strategii
Raz w ciągu wyścigu, niezależnie czy kwalifikacyjnego czy finałowego, zawodnik musi przejechać tzw. Joker Lapa, czyli okrążenie z pokonaniem dodatkowej sekcji toru. Zazwyczaj jadąc przez ten fragment toru, czas okrążenia wydłuża się o mniej więcej 1-2 sekundy. To coś na wzór odwrotności DRS w F1, tylko tutaj trzeba się więcej napracować, niż tylko wciskać guzik i trzymać gaz w podłodze. Jeżeli zawodnik jedzie z przodu i nie musi z nikim walczyć, wówczas zazwyczaj zwleka z pokonaniem joker lapa do ostatniego okrążenia, by zbudować przewagę i wrócić na prowadzenie mimo straty. Czasem jednak opłaci się przejechać Joker Lapa na początku, bo pozostali zawodnicy mogą stracić sporo czasu na walce między sobą. Dodatkowym obowiązkowym przejazdem Joker Lapa karany jest zawodnik, który popełni falstart.
Poziom sportowy
Rywalizacja w ciągu ostatnich dwóch lat weszła na zupełnie nowy poziom, jeśli chodzi o przygotowanie zawodników i profesjonalizm zespołów. Wśród zawodników regularnie startujących od lat w rallycrossie jak np. Liam Doran, Toomas Heikkinen czy Timur Timmercjanow (Mistrz Europy 2013), największą gwiazdą jest niewątpliwie obecnie Petter Solberg, który zdobył pierwszy tytuł rallycrossowego mistrza swiata. Swoich sił próbowali w ciągu ostatnich 2 lat między innymi Sebastien Loeb (odpadnięcie w półfinale we Francji), Mattias Ekstrom (wygrana w Szwecji w tym roku), znani z rajdowych MŚ: Henning Solberg, Pontus Tidemand i Gigi Galli. Mistrz świata F1 z 1997 roku, Jacques Villeneuve nie był w stanie dotychczas odegrać znaczącej roli w tym sporcie mimo licznych startów. Amerykę Północną z powodzeniem reprezentowali Tanner Foust i Ken Block. Gdyby Robert Kubica dołączył do rallycrossowych MŚ, wówczas mógłby być realnym zagrożeniem dla Pettera Solberga, który w tym roku był zdecydowanie najszybszy. Należy się spodziewać, że w sezonie 2015 znów będziemy świadkami kilku ciekawych występów zawodników zajmujących się na co dzień innymi formami motorsportu.
„Mr. Hollywood” w formie na torze i poza nim. Norweg jest obecnie największą gwiazdą rallycrossu. / fot. sommetsports.co.nz |
Czy to dobra droga dla Roberta Kubicy?
Poziom sportowy z roku na rok będzie się podnosił, więc z pewnością byłoby to dla niego wyzwanie. Problemu nie powinno stanowić prowadzenie samochodu, które nawet przy ograniczeniach Roberta nie powinno go raczej w niczym zaskakiwać. Od dawna wiadomo też, że w rallycrossie samochód bardziej prowadzi się gazem niż kierownicą, więc straty wynikające z niepełnosprawności byłyby jeszcze mniej odczuwalne. Pozostaje więc tylko kwestia preferencji kierowcy, a następnie dogrania budżetu i zorganizowania zespołu. Osobiście uważam, że oglądanie walki będącego w świetnej formie Solberga z Kubicą, w 600-konnych autach sunących bokiem przez kolejne na zmianę asfaltowe i szutrowe zakręty, jest wizją co najmniej zachęcającą. Czy do tego rzeczywiście dojdzie – dowiemy się wkrótce.