Najważniejsze motorsportowe wydarzenie roku w Polsce już za nami. Robert Kubica osiągnął w Rajdzie Polski swój najlepszy wynik w tym sezonie, zajmując ósme miejsce. Co najważniejsze jednak, występ ten wlał sporo wiary w serca polskich kibiców i pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość. Wiary mnóstwo było również na OS-ach, co nie zawsze kończyło się pozytywnie.
Z pozytywnym nastawieniem
Już od przedrajdowej konferencji nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Robert Kubica podszedł do swojej domowej rundy WRC z bardzo pozytywnym nastawieniem. Myślę, że mocno odczuwali to również kibice, szczególnie ci, którzy przybyli do Mikołajek trochę wcześniej.
To dobre podejście było widać również na OS-ach. Kubica i Szczepaniak jechali pewnie i skutecznie, co z pewnością w Polsce nie było łatwe. Wystarczy spojrzeć na zdecydowanie bardziej doświadczone załogi w szybszych autach, które praktycznie przez cały rajd prezentowały znacznie słabsze tempo niż Robert i Maciej.
Wymienić można tu Ostberga, Neuvilla czy Evansa. Ciekawym przykładem może być tu Abbring, który zaliczał jeden z pierwszych startów w WRC i pierwszy na szutrze. Jego doświadczenie ogólne jest jednak mniejsze niż Kubicy i widać było, jak wiele kilometrów trzeba przejechać, aby móc mieć tempo choćby zbliżone do najlepszych.
Oczywiście, mniejsze błędy były, tak jak i pewnie u wszystkich kierowców. Niektóre z nich wynikały z ograniczeń, jakie ma Robert. On mówił o tym otwarcie, przyznając też, że jest zadowolony ze swojej jazdy, która staje się coraz bardziej rajdowa. Widać zatem, że nauka daje efekty.
Pirelli zaskoczyły
Ym, czego Robert bardzo się obawiał przed Rajdem Polski były zachowanie opon Pirelli przy upalnej temperaturze. Taka temperatura na Mazurach rzeczywiście była, ale Pirelli dawały radę i ani razu nie sprawiły kłopotu Robertowi. Przygodę na ostatnim OS-ie traktuję bowiem jako winę uderzenia w kamień.
Kierowcy używający Pirelli mieli znów przewagę na Arenie Mikołajki, co było widać po czasach Prokopa.
Robert zajął na tym krótkim OS-ie trzy razy drugie miejsce, co też świadczy o jego szybkiej tempie i dobrym zachowaniu opon Pirelli na takich mieszanych nawierzchniach.
Więcej takich rajdów
Skoro władze WRC tak uwielbiają rajdy szutrowe i tak bardzo nie chcą wprowadzać kolejnych rund asfaltowych, to ja wnioskuję, aby rajdy szutrowe wyglądały właśnie tak, jak Rajd Polski. Bardzo szybkie, równe trasy, bez głębokich na pół metra wyrw i skał otaczających trasę wydają się być znacznie ciekawsze i dla kibiców i dla załóg, a przy tym, znacznie oszczędniejsze.
Zauważmy, że w Rajdzie Polski żaden kierowca WRC nie musiał korzystać z systemu Rally2 z powodu uszkodzeń po wypadku, a jedyny, który wracał następnego dnia – Elfyn Evans – doświadczył awarii raczej nie związanej z nawierzchnią i trasami.
Oczywiście, za rok być może odpadnie większa liczba kierowców, ale i tak jestem zdania, że dojeżdżalność bez przygód w Polsce będzie znacznie wyższa niż na Sardynii, w Argentynie czy Meksyku.
Ważna jest opinia samych kierowców, a ci podkreślali, że trasy są fantastyczne i dają dużo przyjemności. Niższe koszty zapewne podobają się też szefom ekip.
Rajd Polski był najszybszą rundą kalendarza WRC 2015, a jednocześnie mocno różniącą się od uznawanej dotychczas za najszybszą Finlandii. Dlatego uważam, że taki profil tras może być przepustką do kolejnego długoterminowego kontraktu na rundę WRC w Polsce.
Magnes i atmosfera
Inną „przepustką” – równie mocną – jest udział w WRC Roberta Kubicy. Władze serii widzą, jaką popularnością cieszy się w swoim kraju Robert i jak bardzo kibice lgną do niego. Kubica jest dla WRC potężnym zastrzykiem, który daje nowe szanse również polskiemu sportowi motorowemu, który – szczególnie jeśli chodzi o rajdy – przeżywa kryzys.
Jednocześnie widać było, że atmosfera na Rajdzie Polski jest bardzo dobra. Dla wielu kibiców to było najważniejsze wydarzenie roku, wielka przygoda.
Niektórzy byli pierwszy raz, inni kolejny, ale pomimo trudności, jakie napotkali, większość będzie miło wspominała tę imprezę.
Mało wiary w dużo wiary?
Tym, co mnie smuci najbardziej, to fakt, że praktycznie te same uwagi były po zeszłorocznej edycji i nie widać poprawy. W niektórych kwestiach jest nawet gorzej, np. z długością dojścia na OS.
Punktów widokowych jest zdecydowanie za mało i również przez to ludzie „rozlewają się” po całej długości OS-u, stając również w niebezpiecznych miejscach.
Oczywiście, nie ma prostych rozwiązań, wszystko łatwo się pisze, ale wydaje się, że zwiększenie liczby punktów widokowych oraz liczby „safeciarzy” wspieranych firmami ochroniarskimi lub policją jest koniecznością.
Ja ze swojego doświadczenia wiem, że znów nie było idealnie jeżeli chodzi o ułatwienie pracy dziennikarzom, np. na Arenie Mikołajki czy w dojeździe do OS-ów. I nie chodzi tu tylko o takich szaraczków jak my, ale wiem na przykład, że duży problem z wejściem na metę jednego z OS-ów miał… Colin Clark. Szkoda, bo to jednak dziennikarze w dużej części kształtują wizerunek rajdu.
Ale jest też druga strona medalu – według mnie ważniejsza. To zrozumiałe, że kibice chcą mieć jak najlepsze miejscówki, ale przede wszystkim powinni dbać sami o swoje bezpieczeństwo. A w niektórych przypadkach tak nie było. Jesteśmy zwierzętami, ale jednak rozumnymi i musimy pamiętać o tym, że życie i zdrowie są najważniejsze. Safety first odnosi się również do kibiców. Bardzo ważne zdanie powiedział Maciek Szczepaniak we wczoraj prezentowanym wywiadzie. To może się tak wydawać, że wszystko idzie jak po sznurku, ale nie zawsze tak jest…
Koniecznie trzeba jednak napisać o tym, że to nie było tak, że wyłącznie polscy kibice powodowali problemy. Trunki wyskokowe oraz duże słońce (do obu tych czynników niektóre narody nie są przyzwyczajone) sprawiały, że zagraniczni kibice również dawali się we znaki organizatorom, zabezpieczającym i załogom.
Podzielcie się!
Chciałbym Was zaprosić do podzielenia się swoimi wrażeniami z Rajdu Polski – byliście na OS-ach? Spotkaliście np. Roberta? A może śledziliście rajd z domu? Napiszcie swoją relację i prześlijcie ją na mcdon21@gmail.com.
Podziękowania
Rajd Polski był również dla mnie sporym wyzwaniem, ale dzięki pomocy wielu osób udało nam się to wszystko bardzo ładnie ogarnąć. Przede wszystkim dziękuję Asi oraz niezawodnym Oli i Pawłowi, którzy w Mikołajkach bardzo mi nam pomogli. Tradycyjnie dziękuję za pomoc Karolowi i Eli. Za podsyłanie filmów i zdjęć dziękuję Łukaszowi Pączkowskiemu i Łukaszowi Galibarczykowi oraz Łukaszowi Masior, Oskarowi Dziuba, Łukaszowi Gąska, Pawłowi Podsiadło, łukaszowi Gałuszce, Veronice BK Damianowi Kobza, Robertowi Nalewajkowi. Dziękuję też wszystkim innym, z którymi miałem okazję spotkać się w Mikołajkach, było mi bardzo miło – do zobaczenia!
Tradycyjnie na koniec filmowe podsumowanie Rajdu Polski:
Strona powrotroberta.blogspot.com jest na facebooku oraz Twitterze! Dołącz do osób ją lubiących i bądź na bieżąco!
Więcej o całej F1 na MC Formula i onestopstrategy.com