Wygląda na to, że Robert Kubica po raz kolejny przekonał się o prawdziwości powiedzenia „umiesz liczyć, licz na siebie”. Wiele wskazuje na to, że zachowanie włoskiej ekipy A-Style, która dotychczas pomagała Kubicy, jest jedną z głównych przyczyn braku Polaka w Argentynie.
W grudniu Robert Kubica podjął się niesłychanie trudnego zadania, jakim było stworzenie własnego zespołu. Robert zatrudnił zaufanych mechaników z Erreffe i nawiązał ścisłą współpracę z ekipą A-Style, która przygotowywała mu auto w ubiegłym roku we Włoszech.
Tworzenie własnego zespołu WRC to nie jest bułka z masłem, szczególnie, gdy spada na głowę praktycznie tylko jednej osoby. Widzieliśmy, że nie wszystko działało idealnie i zarówno w Monte Carlo jak i Szwecji przydarzyły się błędy regulaminowe, ale nikt nie wymagał, że wszystko będzie idealnie funkcjonowało.
Widzieliśmy bardzo często w parku serwisowym, jak Robert dyskutował ze swoimi mechanikami i inżynierami. Mówił też o koniecznych zmianach oraz przyznawał, że nie spodziewał się, że prowadzenie zespołu będzie wymagało aż tyle sił i energii.
Kubica to perfekcjonista, wymagający dużo od innych i jeszcze więcej od siebie i dlatego mógł nie być zadowolony z tego, jak toczą się sprawy. Nie podjąłby jednak na tej podstawie decyzji o wycofaniu się z Argentyny tak późno, gdy auto i część ekipy były już na miejscu. Mechanicy przystąpili już nawet do pracy, m.in. oklejania samochodu nalepkami:
Powód wycofania musiał być zatem dość nagły, a biorąc pod uwagę całą sytuację, trudno wyobrazić sobie inny niż ryzyko złego funkcjonowania ekipy podczas rajdu lub zupełną niemożność pracy.
Oczywiście nie znam szczegółów całej sytuacji i powodów, jakie stały za już poszczególnymi decyzjami, ale współpraca z A-Style prawdopodobnie została zakończona, a Robert będzie miał teraz kolejne nerwowe dni w poszukiwaniu kompetentnych ludzi do ekipy. Nasza załoga ma nadzieje zdążyć na Rajd Portugalii.
Szkoda…
Piszę ten tekst aby nieco uspokoić krążące plotki dotyczące np. zerwania współpracy z Lotosem czy problemów z przygotowaniem nowej specyfikacji samochodu. Zarówno Lotos, jak i M-Sport są dużymi firmami, które raczej nie podejmują takich decyzji z dnia na dzień. Chcę też nim uspokoić tych, którzy wieszczą „koniec Kubicy”. Tekst ten nie powstał w celu szkalowania A-Style, czy obarczania ich winą za wszelkie zło.
Aktualizacja
Poniżej tłumaczenie ciekawych wypowiedzi, nie tylko dotyczących Rajdu Argentyny:
Jak prawdopodobnie wiecie nie będzie mnie na starcie Rajdu Argentyny. Jest mi przykro, gdyż jest to rajd, w którym uzyskałem najlepszy wynik w zeszłym sezonie. To była trudna decyzja. Mimo iż wygrałem 6 oesów w pierwszych trzech rajdach, musimy być realistami i skupić się na udoskonalaniu naszego zespołu w wielu aspektach. Planujemy wrócić na Portugalię, w innej strukturze, udoskonaleni.
Wracając do czystego sportu – chociaż nie będzie mnie na tym rajdzie, są aspekty z nim związane, o których chcę wam opowiedzieć. Po pierwsze, w tym roku nie spodziewajmy się wielu odniesień, do tego co zobaczyliśmy w zeszłym roku. Organizatorzy zmienili trasę rajdu i około 85% jest nowa, a wiele z tych zmian jest po to by odwrócić kierunek dowodów. Tak więc ten rajd trzeba będzie odkrywać.
Rajd wydaje się być ciężki i tutaj możecie być trochę wprowadzeni w błąd, ponieważ z powodu miękkiej nawierzchni możecie myśleć, że nie jest to wymagające dla auta. W rzeczywistości trasa usiana jest wieloma kamieniami i to powoduje nieustanne ryzyko, większe wymagania w stosunku do mechaników. Ponadto w tym roku rajd będzie bardziej wymagający dla załóg, ponieważ organizatorzy wydłużyli kilka testów. Będzie ciężko zarówno dla kierowcy jak i pilota, jak już powiedziałem, że względu na opony i kwestie mechaniczne.
Mówiąc o rajdzie to będzie on nowym doświadczeniem dla pilotów i kierowców i tu przypomina mi się pytanie, które zadawano mi wielokrotnie: kiedy zaczynasz wszystko od podstaw, to masz mniejszą przewagę w porównaniu do ekip z dużym doświadczeniem pilotów? Najwyraźniej doświadczenie dotyczące przejechanych tras powinno być ważne, ale jest wiele sposobów by uzyskać informację o trasach, które nie zostały opublikowane przez WRC.
Oficjalne zespoły łatwiej mogą odnaleźć informacje o trasach, gdyż mają wielkie bazy danych w swoich działach wyścigowych. Często okazuje się, że dane rozwiązanie zostało użyte w innych zawodach i zespoły szukają informacji w bazach danych krajów i kontaktują się z lokalnymi kierowcami. To co miało być sekretem zostaje odkryte ponieważ im mniej informacji masz, tym bardziej jesteś zmuszony nie wykorzystywać 100% swojego potencjału (szczególnie ze względu na bezpieczeństwo).
To prawda, że przepisy dotyczące prywatnych dają możliwość większego dostosowania auta do trasy, ale czasami rzeczywistość jest zupełnie inna od tego co się wydaje. Przykład: pilot zarejestrowany jako prywatny może dowolnie ingerować w elementy napędowe (silnik, skrzynię biegów, dyferencjał), gdyż nie jest to głównym tematem dla wielu oficjalnych drużyn. Możesz otworzyć dyferencjał, dostosować go lepiej do panujących warunków, ale żeby to zrobić musisz mieć doświadczenie takie jak mają oficjalne zespoły. I tu wracamy do punktu wyjścia.
Koszt kilometra w WRC jest znacznie wyższy niż w autach GT
Prywatne osoby mogą również przezwyciężyć limity nałożone na oficjalne zespoły w wykorzystaniu części, ale w rzeczywistości tylko jednemu kierowcy się to udaje. Powodem są koszty na kilometr. Podobnie jest z kosztami testów. W rajdach są one znacznie wyższe Teoretycznie możemy jeździć więcej. Często czujemy się źle z tym, że mamy regulaminową przewagę nad innymi, ale nie jesteśmy w stanie jeździć.
Aktualizacja czwartek
Poniżej wyniki shakedownu. A od jutra na blogu regularna relacja z rajdu.
Strona powrotroberta.blogspot.com jest na facebooku oraz Twitterze! Dołącz do osób ją lubiących i bądź na bieżąco!
Więcej o całej F1 na MC Formula i onestopstrategy.com