„Robert Kubica has stopped in the stage” – to zdanie było wypowiadane przez Becksy Williams już za dużo razy w tym sezonie. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, również Robert. Trzeba jednak pamiętać o tym, że przede wszystkim Kubica ponosi konsekwencje tego, że nie kończy rajdów. Tymczasem największy „lament” robią „zawiedzeni” kibice. Szydercy mają natomiast pole do popisu. To zatrważające, jaką przyjemność sprawia niektórym śmianie się z niepowodzeń innych.
Zdaję sobie sprawę z tego, że mój tekst trafi przede wszystkim do tych, którzy myślą w miarę podobnie do mnie, niemniej mam nadzieję, że choć jedną osobę przekonam do zachowania spokoju.
Statystyka
Statystyka – a sporo osób patrzy tylko na liczby – jest dla Roberta nieubłagana – 5 startów w WRC (licząc GB), tylko 1 ukończony rajd i średnia aż 2 wypadnięć poza trasę na rajd – liczę te, które skończyły się uszkodzeniem auta, dużą stratą czasową czy nieukończeniem OS-u. Z tym polemizować nie można i jeżeli ktoś patrzy tylko na numerki, to rzeczywiście ma podstawy do niepokoju.
To co się dzieje jest według mnie kombinacją pecha i bardzo drobnych błędów. Te ostatnie zdarzały się Robertowi zawsze, podobnie jak wszystkim innym kierowcom. Pamiętacie ubiegłoroczne wyjazdy Roberta poza trasę właśnie w Portugalii
i Finlandii? (Dla przypomnienia linki: Portugalia i Finlandia). W mojej opinii były one znacznie większe niż te z tego roku z Monte Carlo, Meksyku czy Portugalii. One jednak skończyły się powrotem na trasę z większymi lub
mniejszymi elementami flory na masce. Wszyscy się zachwycali, na portalach społecznościowych filmiki latały wraz z hasłem „If in doubt flat out”. Wtedy szczęście dopisało
(ewentualnie Citroen lepiej spisywał się w takich sytuacjach), teraz go
zabrakło – suma szczęścia jest zatem na zero.
Niestety, wiele osób zapomina już o poprzednim sezonie – Robert ukończył wszystkie rajdy WRC2, a 5 z nich wygrał. To mówi samo za siebie i obala teorie, mówiące, że ostatnio wypada z trasy ze względu na stan ręki. Tylko Robert wie, na ile ręka przeszkadza mu w jeździe, ale biorąc pod uwagę poprzedni sezon, to ta kwestia nawet nie powinna być rozważana.
Maciej Szczepaniak
Nie powinna być również rozważana kwestia Macieja Szczepaniaka jako winowajcy. Od razu uprzedzę „podejrzenia” – nie „bronię” tego pilota dlatego, że miałem okazję go poznać – z Maciejem Baranem również miło mi się rozmawiało. Trzeba pamiętać o tym, że to Robert Kubica dokonuje wyboru pilota i według mnie nie mógł dokonać lepszego. Trudno znaleźć bardziej doświadczonego pilota z Polski, który mógłby jeździć z Robertem. Dlatego bardzo dziwię się, gdy czytam, że „problemem Kubicy jest Szczepaniak”. Nie wiem, na jakiej podstawie takie teorie są tworzone. Oczywiście, wszystkiego nie wiemy, ale wydaje mi się, że jak dotąd nie zdarzyło się chyba, aby Szczepaniak błędnie przeczytał komendę. Tym razem Robert źle usłyszał, wcześniej zdarzały się niedokładności w nim, ale to kierowca tworzy opis, a drobne błędy na tak wczesnym etapie kariery, na jakim jest Robert, są naturalne.
Oczekiwania
W internecie furorę robi obecnie film z konferencji z udziałem Jerzego Janowicza, który krzyczy do dziennikarzy „kim wy jesteście, żeby mieć oczekiwania”. Sporo osób pochwala zachowania tenisisty. Cóż – ja nie, gdyż traktuję je bardziej jako przejaw frustracji i niestety braku Snickersów. Oczekiwania to naturalna rzecz – przed każdym rajdem każdy z nas ma jakieś. Tego nie da się uniknąć. Co innego jednak oczekiwania, a co innego wymagania. Tych ostatnich być nie powinno, bo wymagać od siebie może tylko Robert, ewentualnie jego współpracownicy i sponsorzy. Szokuje mnie, jak wiele osób teraz boi się o kieszenie sponsorów czy M-Sportu. Ale czy to nasza sprawa? Raczej nie – to są ich ustalenia i raczej nie powinniśmy w nie wnikać.
Nie ulega wątpliwości, że nasze oczekiwania na ten sezon zostały bardzo rozbudzone – po pierwsze przez wygrane w cuglach mistrzostwo WRC2, po drugie przez Janner Rallye, a po trzecie przez dwa pierwsze OS-y na Monte. Liczyliśmy na to, że to będzie znacznie lepszy sezon, ale póki co nie jest – i podkreślam tu słowo póki co. Przed nami jeszcze 9 rund – aż 9 rund w tym kilka asfaltowych. Być może to dobrze, że zostaliśmy tak mocno sprowadzeni na ziemię, bo też już „gwiazdorzyliśmy” jak to Robert wygra zaraz mistrzostwa. Rajdy to bardzo trudny sport, trzeba się go uczyć latami i mam nadzieję, że teraz będziemy już doceniać każdy dobry wynik Roberta.
Nie chcę aby mój tekst był odbierany jako tekst „fan boya” – ja raczej nim nie jestem, czego dałem świadectwo w ostatnich prawie 38 miesiącach. Ja też przeklinałem głośno, gdy Robert kolejny raz wypadał, też zastanawiałem się co jest, też byłem wkurzony. Ja jednak ufam Kubicy, wiem, że robi on wszystko, aby być jak najlepszy w tym, na co się zdecydował. A po tych traumatycznych przeżyciach, które go spotkały, sam powrót do sportu jest drogą niełatwą – a wejście do rajdów na najwyższym poziomie jest drogą ekstremalnie trudną. Pamiętajmy o tym. Powtórzę to, co już raz zdarzyło mi się napisać – czy nie lepiej być z
Robertem również w tych ciężkich chwilach, aby potem – gdy przyjdą
sukcesy – mieć satysfakcję, że wspiera się go cały czas? Bo co do tego,
że sukcesy przyjdą, chyba nikt z nas nie ma wątpliwości
Od załogi
Najważniejsze są jednak słowa samej załogi. Widać, że Robert jest mocno zaniepokojony całą sytuacją – choćby po tym, że po 2 ostatnich rajdach udzielał tylko jednej wypowiedzi dla wszystkich, a potem szybko znikał z rajdu. Falę narzekań skomentował Maciej Szczepaniak:
„Robert jest mega szybkim kierowcą z
niewielkim doświadczeniem rajdowym. Trudność polega na tym ze uczy sie
na oczach całego swiata. Inni wielcy tez mieli trudne początki, ale oni
nie byli wtedy jeszcze wielcy i media nie nagłaśniany ich wypadkow.
Pamiętajcie ze Seb Ogier potrzebował 5 sezonów aby wygrać pierwszy rajd.
Ja wierzę ze Robet dokona tego wcześniej. Rozumiem zniecierpliwienie i
dla nas ten sezon tez nie jest na razie łatwy, ale jeszcze 9 rajdów
przed nami i trzeba skupić sie na nich a nie na roztrząsaniu tego co już
minęło. Spędziłem w autach rajdowych dość duży kawałek życia, choć
oczywiście nie taki jak Panowie i moim zdaniem Robert jest kierowcą
fenomenalnym, choć w pierwszych 4 rajdach tego roku popełniliśmy serie
błędów. Ja jestem spokojny o finalny rezultat. Potrzebujemy jedynie
wytrwałości, która mamy”.
Unikalny wywiad
Jeżeli już mowa o tym, co przeszedł Robert po wypadku, to trzeba koniecznie przeczytać jego wywiad dla Bilda, w którym mówi o wielu dotąd niewypowiedzianych kwestiach. Tłumaczył Karol Moździerz:
Pytanie: Robert, jakie uczucia wywołuje u Ciebie wypadek Schumachera?
Robert Kubica: Jak się o tym dowiedziałem, byłem zszokowany. Mam
naprawdę nadzieję, że przetrwa tę straszną rzecz tak dobrze, jak to
możliwe. Życzę tego nie tylko jemu, ale i jego rodzinie i przyjaciołom.
Pytanie: Ty sam walczyłeś ze śmiercią długo po swoim wypadku. Czy rozmawiałeś ze swoimi bliskimi jak oni przeżywali ten okres?
Robert Kubica: Tak, często o tym rozmawialiśmy, kiedy już najgorsze
było za mną. Moja rodzina trwała w ciągłej niewiedzy i każdego dnia
liczyli na dobre wiadomości. Nie tylko moje życie się od tego czasu
zmieniło. Również moja rodzina nie jest już taka sama.
Pytanie: Co masz na myśli?
Robert Kubica: W porównaniu z nimi, dla mnie to było w zasadzie proste.
Wprawdzie byłem co chwilę znów operowany, ale nie zdawałem sobie z tego
sprawy, bo dostawałem tak mocne leki. Przynajmniej na początku.
Naturalnie bolało, kiedy byłem wybudzany z narkozy i uwierzcie, tak było
wiele razy. Ale przez większość czasu byłem w stanie przymroczenia.
Czas upływał bez mojej świadomości. Moja rodzina z kolei od początku
wiedziała, jak poważne są moje kontuzje. Nie mogli jednak nic zrobić
poza czekaniem i liczeniem na to, że znowu będę zdrowy. Wszyscy byliśmy w
pełni uzależnieni od lekarzy, a nasz los leżał w rękach boskich. Myślę,
że w takich momentach cierpią członkowie rodziny, też w przypadku
Michaela.
Pytanie: Czy z takich czasów można się czegoś nauczyć?
Robert Kubica: Myślę, że tak. Ja się na przykład nauczyłem do każdego
dnia podchodzić tak pozytywnie, jak to tylko możliwe. Takie podejście
się z czasem jeszcze wzmocniło, także w przypadku mojej rodziny. Przy
tak ciężkich kontuzjach, ciężko jest cokolwiek prognozować. To prowadzi
do wielkiej niewiedzy i niepewności. Nadzieja i pozytywne nastawienie są
wtedy jedynymi rzeczami, które ludziom pozostają.
Pytanie: Czy widzisz jakieś analogie pomiędzy Twoją i sytuacją Schumachera?
Robert Kubica: To były różne wypadki i ja inaczej ucierpiałem niż
Michael. Mimo to uważam, że są cechy wspólne. Oba przypadki pokazują,
jak łatwo zakłócić normalny bieg życia. Człowiek nigdy nie będzie
wiedział, co się stanie jutro, lub nawet za godzinę. To, że takie
wypadki się zdarzają, było dla mnie ciężkie i dla niego wciąż jest. Ale
nie możemy zapominać, że takie sytuacje dotykają dziesiątki ludzi. O
nich się nie mówi, bo oni nie są znani. Ich życia również się kompletnie
zmieniają.
A na koniec tego długiego wpisu film z przejazdami Roberta w Portugalii:
Aktualizacja – nieco wieści z WRC
Najszybsza kobieta sprawdziła Rajd Polski
Michèle Mouton, menedżer Rajdowych Mistrzostw Świata FIA, odwiedziła niedawno Mikołajki i Druskienniki aby zapoznać się z trasą LOTOS 71. Rajdu Polski. Rajdowa wicemistrzyni świata, triumfatorka czterech rund światowego czempionatu w towarzystwie Jarosława Noworóla, dyrektora zawodów polskiego klasyka oraz Algisa Poteliunasa, koordynatora rajdu na Litwie przejechała wszystkie odcinki specjalne znajdujące się w harmonogramie siódmej rundy mistrzostw świata zaplanowanej na 26-29 czerwca.
W ciągu trwającej dwa dni inspekcji Michèle Mouton pokonała ponad 350 oesowych kilometrów za kierownicą Nissana Pathfindera poznając walory szutrowych tras zarówno na Mazurach, jak i na Litwie, gdzie rozegrany zostanie piątkowy etap (27.06.2014) LOTOS 71. Rajdu Polski.
Michèle Mouton z uznaniem wypowiadała się o szybkich i płynnych trasach, na których w ostatni weekend czerwca będą rywalizowali najlepsi kierowcy świata. Jej cenne uwagi i wskazówki stały się również podstawą do dokonania niewielkich korekt w harmonogramie rajdu.
Tanak koryguje plany
Ott Tanak, który imponował formą w Rajdzie Portugalii (nie pierwszy już raz), zmienił swoje plany na ten sezon. Wspólnie z Malcolmem Wilsonem uznał on, że nie dogaduje się jeszcze wystarczająco dobrze z nowym pilotem i dlatego w Rajdzie Sardynii nie wystartuje autem WRC a Fiestą R5.
Strona powrotroberta.blogspot.com jest na facebooku oraz Twitterze! Dołącz do osób go lubiących i bądź na bieżąco!
Więcej o całej F1 na MC Formula i OneStopStrategy