Z góry przepraszam za kolejny bardziej publicystyczny wpis, ale chyba sytuacja tego wymaga, osoby nie życzące sobie go czytać mogę zaprosić w innym, mam nadzieje rychłym terminie, lub polecić im zjechanie na dół wpisu w celu poznania kilku ciekawych linków.
Nie chcę się tutaj mądrować, nie od tego jestem, a w sprawie Roberta wiem tyle co Wy, ale chcę podzielić się z Wami moimi uwagami.
W tym tygodniu fora i niektóre polskie media zalała fala tekstów zagranicznych traktujących o Robercie Kubicy i zespole F1 z czerwonymi bolidami. Mam wrażenie, że wiele artykułów poświęconych teraz o Kubicy i Ferrari było zaplanowanych w „grafiku wydawniczym” już w tamtym roku, gdy było bardzo prawdopodobne, że Robert zmieni barwy z żółto-czarnych (jeszcze wtedy) na czerwone. Teraz w opiniach tych dodawana jest tylko krótka wzmianka o tym, że Robert miał wypadek i to stawia jego przyszłość w Ferrari pod znakiem zapytania.
O tym, że Ferrarimania w sprawie Kubicy jest mocno obecna nie tylko na tym blogu mogą świadczyć nazwy serwisów, na których opisano już związki Polaka z włoskim zespołem: autosport.com, thef1times.com, bbc.com, yallaf1.com. Co ciekawe, znacznie ostrożniejsze – i chyba słusznie – są tu polskie media.
Teraz pozwolę sobie na telegraficzny skrót wszystkich plotek przedstawionych na powyższych stronach: Wszędzie możemy przeczytać, że Polakiem zainteresowane są topowe zespoły, na czele z Ferrari. Jedno ze źródeł twierdzi, że z krakowianinem kontaktowały się już 2 z 4 najlepszych zespołów, wyrażając zainteresowanie jego usługami od 2013 roku. Zespół z Maranello miał nawet zaproponować mu jazdy starszym bolidem na swoim torze, gdy tylko Robert wróci do pełni sił. Możemy dowiedzieć się również, że milczenie ze strony Roberta Kubicy i jego „obozu” może wynikać z braku chęci współpracowania z Lotus Renault GP w przyszłym roku. Najciekawszą w mojej opinii wypowiedź pozwolę sobie przytoczyć w całości, przy czym zastrzegam, że „najciekawsza” nie znaczy „najpewniejsza”.
„Rehabilitacja nie zawsze szła zgodnie z planem. Źródła sugerują, że sierpniowa operacja łokcia mająca na celu jego odblokowanie, doprowadziła do komplikacji z zakończeniami nerwowymi, co odbiło się na kondycji uszkodzonej prawej ręki. Dalsza praca lekarzy poprawiła jej sprawność, jednak stracony został miesiąc. Kubica teraz ponownie pracuje nad poprawą swojego stanu i odbudowaniu masy mięśniowej. Z tego co słyszałem wznowi on trening fizyczny, obejmujący bieganie w przyszłym miesiącu.”
Nie chcę tutaj sam bawić się w przypuszczenia, ale ten cytat mógłby tłumaczyć niektóre zachowania i wypowiedzi osób bliskich Robertowi w okresie między wrześniem a listopadem. Może kiedyś uda się zweryfikować prawdziwość tej informacji.
Wracając do ewentualnych transferów, to chciałbym podkreślić, że Robert Kubica nie wydaje się być osobą, która dokonywałaby spektakularnych ruchów za czyimiś plecami, szczególnie takich osób jakie pracują w Lotus Renault GP. Przyznajmy, że zarówno w tamtym jak i w tym roku Polak otrzymywał od ekipy z Enstone pełne wsparcie. Drużyna była mu podporządkowana i teraz – jak sam stwierdził – ma tam jeszcze pracę do wykonania.
Sugerowanie, że nie odzywa się on do Erica Boulliera bo już podpisał kontrakt z Ferrari i zwyczajnie nie chce mu się nawet wysłać maila do Enstone jest chyba niegrzeczne i czas to sobie uświadomić.
Myślę również, że argumenty mówiących, że F1 to wielki biznes, gra pozorów, układy, zakulisowe gierki, posądzając jednocześnie wszystkich o kłamstwa, nie są trafione. Widzicie – może trudno w to niektórym uwierzyć, ale pieniądze i spiski przegrywają czasem z ludzkimi słabościami oraz cierpieniem fizycznym i psychicznym. Nie twórzmy tutaj kolejnych teorii, bo i tak życie może pisać taki scenariusz, którego nikt nie wymyśli. Powtórzę: najpierw niech Robert odzyska pełnię zdrowia, a dopiero potem będziemy dywagować do woli. Teraz możemy mieć jedynie gdzieś „z tyłu głowy” świadomość, że w razie udanej rehabilitacji, Kubicą mogą być zainteresowane wielkie ekipy.
Warto zwrócić uwagę na jedno zdanie, które pojawia się we wszystkich wspomnianych wyżej tekstach o Robercie: „jeżeli będzie tak szybki jak przed wypadkiem” i podkreślam, że nie chodzi tu o „zdolność do prowadzenia auta” tylko o odzyskanie dawnego tempa. Myślę, że na to też powinniśmy zwrócić uwagę, bo wszyscy wiemy, że w F1 decydują detale. Dla niektórych powrót Roberta do sprawności fizycznej będzie wiązał się z automatycznym odzyskaniem 100% formy, jaką miał przed wypadkiem. Cóż, z tego co mi wiadomo, przy tak poważnych uszkodzeniach nerwów, wszystkiego trzeba uczyć się na nowo, również jazdy samochodem. Padały głosy, że przecież to tak jak z jazdą rowerem – tego się nie zapomina. Tyle, że w tym przysłowiu o rowerze nie ma nic o uszkodzeniach nerwów.
To właśnie nerwy odpowiadają za czas reakcji – szybkość przekazywanych impulsów z oka do mózgu, a potem z mózgu do kończyny. Nie może być żadnego opóźnienia na żadnej z tych linii. Posłużę się tu pewnym artykułem: http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/9614,kubica,formu%C5%82a,1.html Są tu wymienione wszelkie medyczne wymagania dla kierowców F1, obciążenia fizyczne ich czekające. Bardzo chciałbym zacytować cały tekst, ale nie chcę rozwlekać wpisu, dlatego zapraszam do przeczytania na wskazanej stronie całości. Pozwolę przytoczyć sobie jeden tylko fragmencik:
„Czas reakcji na poziomie 250 ms (milisekund) to absolutne minimum, aby móc myśleć o sobie jako o przyszłym królu wyścigowych torów […] Kierowcy pokroju Roberta Kubicy osiągają w trakcie testów poziom 200 ms, to światowa elita. Osoba notująca zwłokę rzędu 300 ms praktycznie nie nadaje się do zawodowego prowadzenia pojazdów.„
Od razu przesyłam link abyście mogli się przekonać o Waszych czasach reakcji: http://www.humanbenchmark.com/tests/reactiontime/index.php Dodam jednak, że wskazane w zacytowanym przeze mnie fragmencie dane nie wydają się wiarygodne. Myślę, że 200 milisekund to średni czas reakcji Marka Webbera, a Robert Kubica miał znacznie niższy czas. Przypomnę, że falstart w lekkiej atletyce ogłaszany jest wtedy, gdy czas reakcji będzie poniżej 100 milisekund. Mimo tych drobnych nieścisłości, tekst zwraca uwagę, jak ważny dla kierowcy F1 jest refleks.
Reasumując ten przydługi wpis: pozostaję optymistą w kwestii powrotu naszego kierowcy do ścigania, mój optymizm jest jednak umiarkowany i Wam też takie podejście radzę. Wolę każdego z Was osobiście przeprosić, że śmiałem mieć cień wątpliwości co do odzyskania przez Roberta formy sprzed wypadku, niż aby ktoś przez moje opinie bardzo się rozczarował. Wierzę tym, którzy mają kontakt z Kubicą, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromne były uszkodzenia Roberta i jak trudny jest i będzie powrót do pełnego zdrowia.
Oczywiście cieszę się, że w zagranicznych mediach nadal obecny jest Robert, mimo że sam się nie wypowiada. To świadczy o tym, jak ważnym dla sportu był i jest kierowcą. Przestrzegam jednak, przed kreowaniem zbyt dużych oczekiwań, bo to właśnie my, polscy kibice pragniemy powrotu Kubicy do sprawności, a potem do sportu najbardziej, ale też my możemy być najmocniej zawiedzeni, gdy coś pójdzie nie tak.
Polecam lekturę miesięcznika F1 Racing !
Więcej informacji o całej Formule 1 znajdziesz na www.f1ultra.pl
Strona powrotroberta.blogspot.com jest już na facebooku! Dołącz do osób go lubiących!