Tak to już bywa podczas rehabilitacji Roberta Kubicy, że mamy długi okres milczenia, a następnie otrzymujemy kilka informacji na raz, niekiedy sprzecznych ze sobą. Mijający tydzień mógł być prawdziwym rollercoasterem emocjonalnym dla kibiców Polaka. Każdy może interpretować doniesienia medialne inaczej – i po komentarzach na forum widać, że tak właśnie jest. Ja poniżej streszczę ostatni tydzień, z minimalnym komentarzem. Plotki o Ferrari pozostawię na koniec wpisu.
Zaczęło się od wypowiedzi Daniele Morellego, w której stwierdził on, że być może już w połowie stycznia Robert Kubica będzie mógł testować pierwsze auta wyścigowe – oba Formuły Renault – najpierw 2.0, a później 3.5. Z późniejszych wypowiedzi Włocha wiemy, że Polak nie rozpocznie od jazd w gokarcie, gdyż występują tam za duże wibracje i nie ma wspomagania kierownicy. Dodam to tego, że wybór aut Formuły Renault nie ma nic wspólnego z zespołem Lotus Renault GP. Menadżer przyznaje, że jest drobne opóźnienie w rehabilitacji krakowianina.
Dzień później Robert Kubica wydaje oświadczenie za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Lotus Renault GP, jego treść można zobaczyć tu. Kubica potwierdza, że pracuje bardzo ciężko, ale „nie ma pewności czy będzie gotowy na sezon 2012” (tłumaczenie za polską wersją na lotusrenaultgp.com). Kilka godzin później, oświadczenie identycznej treści pojawia się na oficjalnej stronie Roberta Kubicy. Oba teksty noszą tytuł „Robert Kubica nie zdąży na otwarcie sezonu 2012„. Wokół tego zdania Roberta i tytułu wiadomości wybucha medialny konflikt między Morellim a Boullierem. Włoch twierdzi, że przekręcono słowa Kubicy, któremu chodziło tylko o to, że nie jest pewien, czy zdąży na przedsezonowe testy w lutym. Francuz przyznaje się do drobnych korekt tekstu, ale według niego nie zmieniły one jego sensu. Dodatkowo twierdzi, że Morelli zaakceptował takie brzmienie komunikatu. Tego samego dnia wpis znika ze strony internetowej kubica.pl
Pokuszę się tu o drobną pauzę i przedstawienie mojego stanowiska. Obie strony ponownie nie doceniły chyba zainteresowania i potęgi mediów, wypuszczając w świat niedopracowany komunikat. Gdy występuje długotrwały brak wiadomości na temat człowieka, którego dalszym losem interesuje się cała Polska i cały świat sportów motorowych, to tak ważne i przełomowe oświadczenie powinno być opracowywane bardzo długo i nie zawierać absolutnie żadnych niedomówień, nie zostawiać choćby minimalnego pola do interpretacji. Tymczasem zostaje nam przedstawiony komunikat, z którym nie zgadza się jedna ze stron, go wydających. Trudno tłumaczyć to inaczej niż nieprofesjonalnym podejściem do tematu. Według mnie Morelli pobieżnie przeczytał zaproponowany przez Enstone tekst i zaakceptował go. Włoch nie zdawał sobie sprawy, że tak żądne informacji media zinterpretują to stanowisko po swojemu. Śledziłem wszystkie pojawiające się tytuły prasowe i pojawiały się nawet takie, które obwieszczały, że Robert opuści cały sezon 2012 albo nawet, że „Kubica nie wraca”. Reasumując ten wątek powiem, że wina leży głównie po stronie kłócących się teraz stron, ale też po stronie niektórych mediów, które zamiast cytować słowa Kubicy, pozwalały sobie na ich streszczanie. I to streszczanie właśnie doprowadziło do wybuchu gniewu Morellego i dalszych nieprzyjemnych wydarzeń. Nie można jednak stwierdzić, że wina leży tylko po stronie dziennikarzy, bo przecież to nie oni odpowiadają za tłumaczenie na oficjalnej stronie Lotus Renault GP. Jest to witryna należąca do zespołu i on odpowiada za treści pojawiające się na niej, niezależnie w jakim języku. Nie chcę oceniać kto bardziej zawinił – Morelli czy Boullier, bo nie znamy zwyczajnie szczegółów powstawania komunikatu.
Muszę tu jeszcze tylko dodać, że jest oczywiste, że intencją oświadczenia Roberta było zakomunikowanie, że Kubica nie wie czy będzie w stanie rozpocząć sezonu 2012. Świadczą o tym m.in. słowa „to była trudna decyzja…” Nie można zatem dziś twierdzić, że chodziło mu tylko o testy, a w marcu będzie już gotowy do ścigania. Tego jeszcze nie wiadomo.
Nie da się jednak ukryć, że drogi Kubicy i Lotus Renault GP się rozchodzą, o ile już nie rozeszły. Mosty się palą, chęci ich ratowania nie widać. Ciekawe jednak w tym kontekście mogą być czwartkowe słowa Boullier, który stwierdził, że jeżeli Kubica testowałby na drodze swojego powrotu do F1 bolid Lotus Renault GP, to musiałby jeździć w ekipie do końca 2013 roku. Widać tym samym, jak bardzo brakuje im krakowianina i jaki potencjał po powrocie w nim widzą. Prawdopodobnie na taki scenariusz nie chciał się zgodzić obóz Kubicy i dlatego obserwujemy zrywanie relacji z Enstone. Tylko, czy takie gierki nie są czasem dzieleniem skóry na niedźwiedziu… przecież nie można ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że Robert po powrocie będzie w takiej samej formie jak przed wypadkiem. Szkoda tylko, że rozstanie następuje w takiej atmosferze, gdyż przez ponad rok krakowianin dzielił i rządził w tym zespole.
Dla mnie jednak najważniejszymi informacjami są te o zdrowiu Kubicy, przekazane w czwartek przez Morellego. Ufnie zakładam, że menadżer mówi absolutną prawdę o stanie swojego podopiecznego. Włoch powiedział zatem, że powrót Roberta do zdrowia jest kwestią co najwyżej kilku miesięcy, że prawa noga Polaka jest już niemal tak samo umięśniona jak lewa, że problemem pozostaje już tylko siła ręki, której odzyskanie jest kwestią czasu. W przyszły wtorek z ręki Roberta ma zostać zdjęty stabilizator zewnętrzny, a czucie w niej jest „OK”.
Po raz kolejny tutaj powtórzę, że chce najpierw powrotu Kubicy do zdrowia, a dopiero potem będę w swoich marzeniach umieszczał go w konkretnym bolidzie. Bo znalezienie miejsca w F1 zdrowemu Kubicy będzie łatwizną w porównaniu z powrotem do pełnej sprawności po tak fatalnym wypadku.
Jeżeli już wywołałem temat Maranello, to tutaj zagraniczni dziennikarze nie próżnowali. O Robercie i jego kontaktach z Ferrari pisali we Włoszech, Francji, Niemczech i Anglii, a niemal każdy podawał inny scenariusz. Jeżeli wierzyć tym wszystkim artykułom, to można stwierdzić, że Kubica ma już wstępną umowę z Ferrari, za której podpisanie ekipa z Maranello zapłaciła Kubicy 1,5 mln euro, na Roberta na Fiorano będzie czekał czerwony bolid z 2010 roku, a po odbyciu testów Kubica trafi do włoskiej ekipy w 2013 roku, zastępując Felipe Massę. To tak w telegraficznym skrócie.
Dla mnie osobiście jest jeszcze za wcześnie by wsadzać Kubicę do tak świetnego bolidu. O to powinien teraz dbać menadżer, a my powinniśmy się o tym dowiedzieć po wyzdrowieniu Roberta. Morelli, pytany o plotki dotyczące Ferrari, odpowiada jednak, że nie będzie tego komentował, gdyż dziennikarze mogą pisać co chcą, a jemu zależy na powrocie Kubicy do zdrowia. Dopiero potem „zobaczymy co będzie.” Oczywiście może być to zasłona dymna, ale mogą to też być prawdziwe słowa. Tego nie wiemy, ja jednak nie sądzę, że Robert Kubica będzie w 2013 roku jeździł w Ferrari i absolutnie nie dlatego, że nie odzyska zdrowia, bo w to głęboko nadal wierzę. Łagodniej mówiąc mogę powiedzieć, że nie wierzę, aby obecne plotki pojawiające się w mediach miały rzeczywiste podstawy, ale ponieważ piszą o nich dziennikarze, którym ja co najwyżej mógłbym buty polerować, to zastrzegę, że jest to tylko moja prywatna opinia i z radością przyjmę swoją pomyłkę. I mógłbym – aby poczuć odpowiedzialność za swoje słowa – zadeklarować, że jeżeli zobaczę Roberta w Ferrari w 2013 roku to zgolę wąsy albo ogolę się na łyso, ale tych pierwszych nie mam, a łysy mogę za kilka miesięcy już i tak być, jeżeli powrót Polaka będzie się przeciągał. Jako ciekawostkę i podsumowanie plotek o Ferrari powiem, że jak podaje serwis zczuba.pl Kubica był już przez media 12 łączony z Ferrari od 2007 roku i wtedy przeżywaliśmy podobne burze jak teraz. Swoimi studzącymi komentarzami proszę tylko o nienakręcanie się ta mocno.
Tak jak i w ostatnich kilku miesiącach – pozostaje nam czekać.
Zastrzegam, że są to tylko moje opinie i zapraszam do kulturalnego niezgadzania się z nimi.
Najnowszy numer miesięcznika F1 Racing już w sprzedaży!
Więcej informacji o całej Formule 1 znajdziesz na www.f1ultra.pl
Strona powrotroberta.blogspot.com jest na facebooku! Dołącz do osób go lubiących!