Gdy tylko poznaliśmy ostateczne skutki wypadku Kubicy w rajdzie Ronde di Andora i wstępne rokowania lekarzy, wiedzieliśmy, że Polak stracił bardzo dużo – nie tylko zdrowie, sprawność fizyczną, ale także możliwość osiągania sukcesów w Formule 1, przynajmniej w 2011roku. Przez pierwsze dni od wypadku wszyscy kibice krakowianina musieli się z tym pogodzić.
Po wyścigu w Australii, w którym szybkość samochodu Lotus Renault pokazał Witalij Pietrow, stało się jasne, że Kubica stracił więcej niż można było przypuszczać. Ale jak dużo? Tego nigdy się nie dowiemy i chyba musimy przestać zastanawiać się, ile wygranych miałby Robert, ile miejsc na podium. Według mnie nie miałby on większych szans na walkę o tytuł mistrzowski w tym roku, ponieważ przewaga Red Bulla jest nadal duża, a dobra miejsce Pietrowa w Melbourne wynikało m.in. z dobrej strategii
zmiany opon i błędów rywali.
Kolejnym aspektem jest ewentualne przejście Polaka po zakończeniu obecnego sezonu do Ferrari, czyli zespołu marzeń prawie każdego kierowcy F1, również Roberta. Pojawiające się obecnie sensacje dotyczące zastąpienia Massy przez Kubicę w przyszłym roku są tylko teoretyczne, ale należy przyznać, że Kubica był w czołówce kandydatów do zastąpienia Brazylijczyka według opinii znawców. Dlaczego tak było? Bo Robert to świetny kierowca, który w takim zespole jak Ferrari na pewno walczyłby o mistrzostwo
świata. Ale przyjrzyjmy się polityce dotyczącej kierowców w ekipie z Maranello. Kiedy ostatnio w tym zespole występowało dwóch równorzędnych kierowców, na tych samych prawach? Trzeba się cofnąć się chyba aż do początku lat 90. – tych. Czy zatem Kubica zgodziłby się na bycie kierowcą numer 2. za Alonso? Po doświadczeniach w Formule 3 Euroseries – na pewno nie.
Prawda jest taka, że Robert Kubicy nie zobaczymy w tym sezonie w Formule 1 i nie wiemy, czy w ogóle będzie w stanie wrócić. Wiemy, że Robert stracił bardzo dużo i wszyscy, którym zależało na jego sukcesach teraz cierpią. I nie będę ukrywał, że cieszyłem się po odpadnięciu Heidfelda w Q1 w Australii i smuciłem się, że Pietrow zajął 3. miejsce. Im lepiej będzie szło Pietrowowi i Heidfeldowi tym będę czuł, że Kubica stracił więcej. Pocieszające w ich sukcesach będą dla mnie tylko dwie rzeczy: po
pierwsze im lepiej będą jechali tym więcej pieniędzy od sponsorów będzie miał zespół Lotus Renault GP, a co za tym idzie będą mogli stworzyć lepszy samochód po ewentualnym powrocie Roberta, a druga to fakt, że Kubica jest tak genialnym kierowcą, że wraz z inżynierami i mechanikami zespołu potrafił stworzyć bolid, w którym nawet Pietrow staje na podium.
Z wyników sondy, która niedawno zakończyła się na moim blogu wynika, że 85% głosujących podziela moją opinię o tym, że Kubica mógłby wiele osiągnąć, gdyby jeździł w obecnym sezonie. I właśnie po to, aby nie uświadamiać sobie jak wiele to jest, wolę zostawić gdybanie i z optymizmem patrzeć w przyszłość, licząc, że powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 będzie spektakularny.
Więcej informacji o całej Formule 1 znajdziesz na www.f1ultra.pl