Nie tak wyobrażali sobie swój start w Rajdzie Korsyki Kajetan Kajetanowicz i Jarosław Baran. Polska załoga ukręciła dziś półoś i musiała wycofać się z rywalizacji. na trasę wrócą jutro.
Kajetanowicz i Baran znakomicie rozpoczęli rajd, zajmując 1. miejsce na odcinku kwalifikacyjnym. Niestety, już podczas pierwszego OS-u doszło do awarii układu przeniesienia napędu, a próba naprawy po OS-ie nic nie dała. Polacy musieli wycofać się z dzisiejszych OS-ów.
Nie było wiadomo, czy pojadą dalej, ale po tym, jak ustarka skrzyni biegów dosięgnęła rywala Kajetanowicza i Barana do podium w ERC, Craiga Breena, podjęta została decyzja o wyruszeniu do jutrzejszych OS-ów i walce o punkty.
„Nie będę ukrywał, że to są chwile, w których trudno cokolwiek powiedzieć. Przygotowaliśmy się do tego rajdu bardzo skrupulatnie i sumiennie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi na twardą walkę i pokazanie dobrego tempa. Rajdy są fantastycznym, ale czasami także i bardzo okrutnym sportem, nie osłabia to jednak mojej miłości do nich. Tak jak my z Jarkiem w naszą jazdę, tak chłopcy w serwisie, w swoją pracę i w samochód wkładają dużo serca. Za metą odcinka staraliśmy się z Jarkiem naprawić auto, by za wszelką cenę kontynuować rywalizację. W przypadku tej awarii okazało się, że nawet nasz hart ducha czasami nie wystarcza. Choć nasze szanse na podium FIA ERC są już iluzoryczne, pociesza mnie fakt, że w rajdach, w których braliśmy udział pokazaliśmy wysokie tempo” – powiedział Kajetanowicz dziś po awarii auta dla swojej strony kajto.pl